O sprawie Andrei Hernandez, uczennicy drugiej klasy teksańskiego technikum John Jay High School's Science and Engineering Academy, pisze w piątek BBC i portale w USA. Kierownictwo szkoły, uczestniczącej w okręgowym programie "Projekt Lokalizacji Uczniów", twierdzi, że uczniowie muszą nosić identyfikatory z czujnikiem RFID wykorzystującym częstotliwości radiowe. Szkoły biorące udział w pilotażowym programie otrzymują subwencje oświatowe na podstawie codziennej frekwencji uczniów. Jeśli czip RFID zlokalizuje ucznia na terenie szkoły, uznaje się, że uczeń był obecny, i placówka dostanie za to pieniądze. Takie identyfikatory wprowadzono od 2012 roku w 112 szkołach jednego z teksańskich okręgów szkolnych (NISD). W kilku szkołach wywołało to protesty. Hernandez za odmowę noszenia czipa miała być zawieszona w prawach ucznia od najbliższego poniedziałku - albo zmienić szkołę na taką, która jeszcze nie włączyła się do programu śledzenia uczniów. Sąd nakazał przywrócenie jej tymczasowo praw uczennicy i zarządził przesłuchanie w sprawie projektu lokalizacji uczniów czipami RFID. Przesłuchania takiego domaga się organizacja pozarządowa Rutherford Institute, oferująca darmową pomoc prawną osobom, których prawa obywatelskie zostały zagrożone lub złamane. Hernandez odmówiła noszenia identyfikatora z powodów religijnych, powołując się na opis z księgi Objawienia św. Jana z Ewangelii, w którym bestia apokaliptyczna "sprawia, że wszyscy: mali i wielcy, bogaci i biedni, wolni i niewolnicy otrzymują znamię na prawą rękę lub na czoło", Obj. 13,16 (cyt. wg Biblii Tysiąclecia). Twierdzi, że znamienia bestii nosić nie będzie. Za takie znamię uznawany bywa czasem w niektórych społecznościach religijnych kod kreskowy. Taki kod mają też szkolne identyfikatory. W sprawie Hernandez prawnicy Rutherford Institute wystąpili na drogę sądową. Organizacja ta uważa, że zawieszenie dziewczyny w prawach ucznia stanowi naruszenie wolności wyznania obowiązującej w stanie Teksas, jak i poprawki do amerykańskiej konstytucji gwarantującej wolność słowa. "Gotowość sądu do wydania nakazu (w sprawie Hernandez) to dobry pierwszy krok, ale przed nami wciąż daleka droga - nie tylko w tej jednej sprawie, ale w walce z ogólnym nastawieniem umysłowym, że każdy musi być monitorowany i kontrolowany" - oświadczył szef i założyciel Instytutu John Whitehead. Według niego projekty nakazujące uczniom noszenie identyfikatorów i lokalizatorów stanowią pierwszy krok zmierzający do "produkcji uległych obywateli". "Te programy 'lokalizacji uczniów' w ostatecznym rozrachunku mają na celu przyzwyczajanie ich do życia pod totalnym nadzorem państwa, w którym nie będzie prywatności, a gdziekolwiek pójdziesz i cokolwiek napiszesz lub wyślesz mailem, będzie to obserwowane przez rząd" - powiedział.