Zgodnie z danymi podanymi przez NPR od 6 do 12 stycznia około 4,6 tysiąca zarejestrowanych wyborców republikanów zrezygnowało z tego statusu w Kolorado. To samo zjawisko odnotowano w innych stanach. W Karolinie Północnej liczba ta sięga 6 tysięcy, w Pensylwanii 10 tysięcy, a w Arizonie 5 tys. Zdaniem ekspertów zjawisko spowodowane jest zamieszkami na Kapitolu 6 stycznia. - Nie ma żadnego innego powodu niż to, że wyborcy widzieli, co dzieje się w Waszyngtonie i zadecydowali, że to powód, by wykonać symboliczny ruch - przekonuje Ryan Winger, analityk związanego z republikanami ośrodka Magellan Strategies. Wewnętrzne rozłamy Partia Republikańska przeżywa burzliwy okres powyborczy, który objawia się w rozłamach wewnątrz ugrupowania. W GOP jest silna frakcja, opowiadająca się za byłym prezydentem USA Donaldem Trumpem i zgadzająca się z nim, że wybory z listopada zostały sfałszowane. Po drugiej stronie jest grupa obwiniająca go za zamieszki na Kapitolu i uważająca, że były gospodarz Białego Domu nie przedstawił żadnych dowodów na wyborcze oszustwa. W Kolorado - jak wynika z analizy lokalnego portalu CPR News - jedynie niewielka część dawnych republikanów zdecydowała się zapisać jako wyborcy Partii Demokratycznej. Niektórzy przeszli do mniejszych konserwatywnych partii. Zdecydowana większość - około 4,2 tysiące osób - zmieniła status na niezależnych wyborców. Pytania o przyszłość Wśród kilkudziesięciu byłych zarejestrowanych wyborców republikanów, z którymi rozmawiał portal CPR News, panowała zgodna w jednej kwestii - nikt nie wiedział, jaka będzie przyszłość ugrupowania. Niewielu było optymistami, pojawiały się głosy, że przebudowa konserwatywnej strony amerykańskiej sceny politycznej może potrwać pokolenie. Jeden wyborca przyznał, że zarejestrował się jako niezależny, gdyż obawia się, że republikanie mogą być w przyszłości nękani. Tysiące wyborców, którzy zdecydowali się na porzucenie republikanów, wciąż może nadal wspierać kandydatów GOP czy uczestniczyć w prawyborach partii. Trend odchodzenia od wielkich ugrupowań w kierunku niezarejestrowanych głosujących utrzymuje się w USA od kilku lat.