Tysiące ludzi wypełniły reprezentacyjny plac miasta i przyległe ulice. Uczestnicy ruchu "Okupuj Wall Street" przybyli z transparentami, balonikami, flagami i plakietkami. Demonstrowali przeciw bezduszności korporacji, w tym instytucji finansowych, i niesprawiedliwości społecznej. Uliczny hałas przerywały okrzyki, skandowane hasła, brawa i tętent bębnów. "Ludzie, nie zysk", "Popierajmy pracowników", "Instytucje bankowe są groźniejsze niż armie", "Biedni to nie leniwi", "Kocham Nowy Jork uczciwy i sprawiedliwy" - głoszą niektóre hasła. Towarzyszy im skandowanie: "Banki dofinansowali, nas sprzedali", "Nasz plac" itp. Rozpoczęte o godz. 17 (23 czasu polskiego) zgromadzenie stanowi kulminację sobotnich marszów i protestów. Ich animatorzy wykorzystali fakt, że w weekendowy wieczór na Times Square przybywają tysiące ludzi, by w obecności tłumów wyartykułować swoje postulaty. Rozdają ulotki wyjaśniające strukturę ruchu i opisujące jego misję. Początek manifestacji miał spokojny przebieg. Umundurowani funkcjonariusze ogrodzili miejsce wiecu barierkami. Setki samochodów policyjnych wypełniły przyległe ulice. Niektóre z nich są zamknięte. W pogotowiu czekały posiłki i patrolujące miejsce zgromadzenia helikoptery. Później doszło jednak do przepychanek z policją. Jak informuje Reuters, łącznie aresztowano 50 osób. Policja zatrzymała 42 osoby za blokowanie chodnika, trzy osoby za próbę obalenia policyjnych barierek, a pięć za noszenie masek. Amerykańskim zwyczajem protest o poważnym charakterze łączy się z show. By podkreślić wzburzenie, niektórzy demonstranci przybyli w splamionych na czerwono ubraniach. Skandowaniu haseł z żądaniem zmian towarzyszą m.in. spontaniczne, akrobatyczne występy młodych dziewcząt na rowerach i wyczyny mężczyzny demonstrującego swą zręczność z kołami hula-hoop. Obama miał to zmienić... W "Occupy Party" uczestniczą głównie młodzi ludzie, niektórzy z maleńkimi dziećmi, ale nie brak osób starszych. Pośród tysięcy uczestników manhattańskiego wiecu znaleźli się też zwykli przechodnie i turyści, a także imigranci. - Ludzie okazują frustrację z powodu systemu, który utrzymuje się od dawna. Rozdział bogactwa jest bardzo nierówny. Amerykanie mieli nadzieję, że zmieni się to po wyborze Obamy, ale tak się nie stało i teraz mają już dosyć. Sektor finansowy nie służy społeczeństwu, ale jego garstce - przekonywał 31-letni Paulo Padilha urodzony w Brazylii. Od wielu lat ma obywatelstwo USA i pracuje jako filmowiec-dokumentalista. Narzeka, że podobnie jak wielu jego amerykańskich rówieśników, ukończył studia, ale nie stać go nawet na ubezpieczenie zdrowotne, bo musi spłacać pożyczkę za naukę i czynsz. 20-letnia Nancy przybyła na Times Square z przyjaciółką i innymi znajomymi. Solidaryzując się z uczestnikami protestu, postanowiła przyjść, choć ma mała czasu, bo uczy się i jednocześnie pracuje. - Nie ma mowy. Tak dłużej nie może być. Ci, co niszczą ten kraj, opływają w bogactwa i mają wszelkie przywileje, a reszta ledwie może przeżyć - mówiła wzburzona mieszkanka Nowego Jorku. Jej zdaniem "nie ma żadnych wątpliwości", że demonstracje ruchu "Okupuj Wall Street" zakończą się sukcesem. Zobacz, jak wyglądają protesty w Nowym Jorku: Oburzeni na całym świecie Wczoraj demonstracje pod hasłem "Zjednoczeni dla globalnej zmiany" przetoczyły się przez Australię i Azję po Europę, ale frekwencja była na ogół niewielka. Celem protestów było "zainicjowanie globalnych zmian" - napisali na stronie internetowej ich organizatorzy. Zapowiadali, że do manifestacji dojdzie w 951 miastach w 82 krajach. Marsz "oburzonych" przeszedł też ulicami Warszawy. Kilkaset osób - głównie licealistów i studentów - odpowiedziało na apel "Porozumienia 15 października". Domagali się m.in. "ulepszenia demokracji" i zachęcali do debaty nad problemami Polski i świata. Według służb porządkowych, w proteście wzięło udział ponad 150 osób; według organizatorów - 800. Uczestniczyli w nim także politycy m.in. Wanda Nowicka, Robert Biedroń oraz Ryszard Kalisz. Organizatorzy w rozmowie z dziennikarzami zastrzegali jednak, że nie identyfikują się z żadną z partii. Najgwałtowniejszy przebieg demonstracje miały w Rzymie, gdzie doszło do regularnych zamieszek. Rannych zostało około 70 osób - zarówno policjantów i karabinierów, jak i demonstrantów oraz chuliganów. Uliczna bitwa trwała w Wiecznym Mieście przez pięć godzin.