Trump pozostawił daleko w tyle wszystkich pozostałych kandydatów do nominacji republikańskiej, o która ubiega się łącznie 17 kandydatów. Według sondażu Reuters/Ipsos, przewaga Trumpa nad Bushem wzrosła do ponad 20 pkt. procentowych i wyniosła ok. 30 proc. ankietowanych zwolenników Partii Republikańskiej. Natomiast poparcie dla Jeba Busha, byłego gubernatora Florydy i członka słynnej "politycznej dynastii" rodziny Bushów, stopniało w ciągu ub. pięciu dni z 16 proc. do 8 proc. W ogólnym rankingu bush spadł na trzecie miejsce zrównując się z emerytowanym neurochirurgiem Benem Carsonem. Na drugie miejsce wysunął się były gubernator stanu Arkansas Mike Huckabee z poparciem ok. 10 proc. Analitycy podkreślają, że spadek poparcia dla Busha nastąpił po tym jak wdał się on w polemikę z Trumpem i skrytykował jego stanowisko w sprawie imigracji. Określił on deklarowane przez Trumpa zamiary deportacji z USA wszystkich "nieudokumentowanych" (czyli nielegalnych) imigrantów oraz budowy muru na granicy z Meksykiem jako "kosztowne i nierealistyczne". Ponadto Bush musiał się też tłumaczyć w udzielonym niedawno wywiadzie radiowym z określenia "dzieci-kotwice", jakiego użył wobec urodzonych w USA dzieci nielegalnych imigrantów. Zgodnie z prawem amerykańskim uzyskują one automatycznie obywatelstwo USA. To z kolei poprawia nieco sytuację ich rodziców i pozwala im "zakotwiczyć się" w Stanach Zjednoczonych. Niektórzy odebrali określenie, jakiego użył Bush, jako obraźliwe. Trump natychmiast wykorzystał sytuację i określił próby Busha wytłumaczenia się jako "niezręczne i mętne". - Wskaźniki Busha generalnie spadają i znalazł się on po prostu w cieniu Trumpa. Jego zapowiedzi, że będzie kandydatem establishmentu wydają się coraz bardziej nieprzekonujące - powiedział analityk instytutu Ipsos Chris Jackson. Na korzyść Trumpa przemawia - jak uważają komentatorzy - tworzony przez niego wizerunek niezależnego polityka, który nie boi się mówić to co myśli i nie waha się krytykować rządzących. Według sondażu Ipsos, 77 proc. Republikanów podoba się to, że Trump nie stara się być "politycznie poprawny" i rzuca wyzwanie mediom. Ponadto 68 proc. ankietowanych wyraziło przekonanie, że dzięki swej olbrzymiej fortunie Trump nie musi korzystać ze wsparcia donatorów, rzuca wyzwanie partyjnemu establishmentowi i otwiera partię na nowe idee.