Setki domów zostało zniszczonych. Silny wiatr (jego prędkość dochodziła do 130 kilometrów na godzinę) zaatakował południowe rejony USA w sobotę wieczorem. W północnej Minnesocie towarzyszyły mu intensywne opady śniegu. Ruch na wielu drogach w tym stanie - podobnie jak w Południowej Dakocie - został sparaliżowany. Władze hrabstwa Pontotoc, w Mississippi, potwierdziły śmierć pięciu osób, w tym 10-letniego chłopca. Wyraziły obawę, że liczba ofiar może być większa. Jednocześnie sprostowały informację o liczbie zabitych. Śmierć dwóch osób nie miała związku z szalejącym żywiołem. - Tornado miało 32 kilometry długości i prawie 2 kilometry szerokości. Po prostu ścinało wszystko, co stało na jego drodze - powiedział Bill Rutledge, burmistrz Pontotoc. W mieście zniszczeniu uległo co najmniej 200 domów oraz wiele samochodów. W Arkansas 2-letni chłopiec zmarł od ran, odniesionych gdy pod naporem wiatru zawalił się jego rodzinny dom w hrabstwie Fulton. Jego rodzice oraz brat zostali ranni.