Według rzeczniczki amerykańskiego ministerstwa obrony Maureen Schumann eksplozja, która wydarzyła się krótko po godz. 10 rano czasu polskiego, nie spowodowała ofiar w ludziach. "Broń wybuchła w trakcie startu i spadła na teren poligonu" - powiedziała Schumann. Nowa broń powstaje przy współpracy należącej do koncernu Lockheed Martin firmy Sandia i armii USA w ramach programu Konwencjonalnego Szybkiego Uderzenia Globalnego (CPGS - Conventional Prompt Global Strike). Jego założeniem jest uzyskanie możliwości dokonania konwencjonalnego ataku w dowolnym punkcie globu ziemskiego w ciągu godziny od podjęcia decyzji w tej sprawie. Narzędziem mają tu być hiperdźwiękowe (czyli poruszające się z prędkością co najmniej pięciokrotnie większą niż dźwięk) bezzałogowe samoloty-pociski. Ich spłaszczona i nie wybiegająca poza atmosferę trajektoria ma się wyraźnie różnić od krzywej balistycznej, by nie wywoływać fałszywych alarmów przed nuklearnym atakiem rakietowym. Ze względu na tajemnicę wojskową do opinii publicznej przeniknęło na razie niewiele szczegółów na temat testowanej obecnie amerykańskiej broni hiperdźwiękowej. Jak poinformowała Schumann, przedstawiciele armii i marynarki wojennej USA oraz Agencji Obrony Przeciwrakietowej (MAD) prowadzą rozległe dochodzenie w sprawie przyczyn fiaska poniedziałkowej próby.