Porywacz, eskortowany przez agentów FBI, wyszedł po sześciu godzinach z Boeinga 757 linii National Airlines z rękami skutymi na plecach. Bandyta przetrzymywał w samolocie dwóch pilotów i członków załogi. Porywacz - czarnoskóry Amerykanin w wieku około 20 lat - domagał się m.in. skontaktowania go z konsulatem Argentyny. Jego prośbę spełniono. Samolot miał lecieć do Las Vegas. Z powodu mgły odlot opóźniono jednak o ponad godzinę. Gdy mężczyzna wtargnął do kabiny pilotów (ok. godziny 10 wieczorem czasu miejscowego), samolot przygotowywał się do odlotu. Na pokładzie maszyny znajdowali się już pasażerowie lecący do Las Vegas. Na wiadomość o incydencie - gdy napastnik nakazał obsłudze w kabinie pasażerskiej zamknięcie drzwi - ludzie w panice opuścili pokład. Terrorysta, trzymający pistolet przy głowie pierwszego pilota, nie zatrzymywał uciekających. Z samolotu wydostało się 143 pasażerów. Po dwóch i pół godzinie porywacz uwolnił też siedmiu członków załogi i został sam na pokładzie samolotu.