Do zdarzenia doszło w miniony weekend w Utah w USA. Jak informuje "New York Post", w sobotę wieczorem babcia czteroletniego Kache położyła go spać, ale następnego dnia rano, kiedy zajrzała do pokoju, chłopca nie było w łóżku. Zdenerwowana przeszukała dom, ale po czterolatku nie było śladu. Kobieta zgłosiła więc policji zaginięcie. Mundurowi przeszukali dom, ale również nie znaleźli w nim chłopca. Rozpoczęto poszukiwania w sąsiedztwie. Nie przyniosły one jednak rezultatu. Policjanci zdecydowali się jeszcze raz na dokładne sprawdzenie domu. Wtedy dokonali makabrycznego odkrycia. Chłopiec leżał martwy w skrzynce na zabawki. Sekcja zwłok wykazała, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Chłopiec z powodu ułożenia i braku tlenu udusił się w skrzynce - poinformowała miejscowa policja. Nie wiadomo, jak i dlaczego chłopiec wszedł do skrzynki.