- Dopóki Stany Zjednoczone nie wejdą w konflikt przeciw jakiemuś państwu albo nie zaistnieje pilna potrzeba tego typu obserwacji, nie sądzę, by USA musiały zbierać rozmowy telefoniczne lub emaile zaprzyjaźnionych prezydentów i premierów - oświadczyła pani Feinstein. Administracja Baracka Obamy od miesięcy znajduje się w ogniu krytyki za działalność swoich służb wywiadowczych, a w szczególności NSA, która miała podsłuchiwać rozmowy telefoniczne i śledzić korespondencję 35 światowych przywódców, w tym Angeli Merkel. Wcześniej brytyjski "Guardian" i amerykański "Washington Post" ujawniły dokumenty na temat istniejącego od 2007 roku programu PRISM. Podały, że w ramach tego programu NSA i FBI sprawdzają dane na serwerach takich firm jak Microsoft, Yahoo, Google, Facebook, Paltalk, AOL, Skype, YouTube i Apple; agenci służb specjalnych mają dostęp do plików audio i wideo, maili, czatów czy przesyłanych fotografii i dokumentów.