Tom Price, w przeszłości republikański kongresmen ze stanu Georgia, jest pierwszym członkiem gabinetu prezydenta Donalda Trumpa, który został zmuszony do ustąpienia. Price, z zawodu lekarz ortopeda, nie miał ostatnio wysokich notowań u prezydenta, gdyż z ramienia administracji czuwał nad nieudanymi zabiegami Republikanów w Kongresie w celu zniesienia systemu opieki medycznej potocznie zwanego "Obamacare". Próby te zakończyły się porażką, kiedy Republikanie w Senacie nie byli w stanie na początku tego tygodnia zebrać wystarczającej liczby głosów, aby w kolejnym podejściu, przyjąć senacki projekt ustawy. Przed złożeniem rezygnacji Price, który jest milionerem, zapowiedział w czwartek, że zwróci koszty swoich podróży prywatnymi samolotami i w przyszłości będzie korzystał z lotów rejsowych. Następnego dnia, w piątek, wyszło na jaw, że Price nie tylko korzystał z prywatnych wynajętych samolotów w co najmniej 26 podróżach krajowych na trasach obsługiwanych przez linie lotnicze, ale także z wojskowego samolotu rządowego podczas kilku podróży zagranicznych do Azji, Europy i w Afryce w towarzystwie swojej żony. W sumie, podróże szefa resortu zdrowia od objęcia tej funkcji w lutym br., jak poinformował portal Politico, który jako pierwszy zwrócił uwagę na luksusowe podróże ministra zdrowia, kosztowały amerykańskich podatników ponad milion dolarów. Koszty podróży ministra Price'a wynajętymi samolotami w każdym przypadku zostały zaakceptowane przez inspektora generalnego resortu zdrowia, resortu z rocznym budżetem przekraczającym 1,3 biliona dolarów. Price, który był oskarżany o konflikt interesów w przeszłości, w czasie, kiedy jako kongresmen inwestował na giełdzie w akcje firm medycznych, na których wartość miały wpływ regulacje władz federalnych, zaproponował, że zwróci koszty swoich podróży i ... zaoferował na ten cel 52 tys. dolarów - 5 procent kosztów poniesionych przez podatników. Prezydent Trump, sam krytykowany za liczne podróże rządowym Air Force One do swoich posiadłości w New Jersey i na Florydzie, ocenił postępowanie swego ministra jako "niedopuszczalne". Jak poinformowała rzeczniczka Białego Domu Sarah Huckabee Sanders, prezydent przyjął rezygnację ministra zdrowia w piątek, w dniu, który w administracji Donalda Trumpa stał się tradycyjnym dniem rozstania się z Białym Domem dygnitarzy, którzy popadli w niełaskę. Wcześniej, także w piątek, z administracją Trumpa, pożegnali się: Sean Spicer, sekretarz prasowy Białego Domu, szef kancelarii prezydenta Reince Priebus oraz za "obopólną zgodą" Steve Bannon, doradca strategiczny Białego Domu i współautor jego zwycięstwa wyborczego. Rozstanie się Toma Price‘a z administracją 45. prezydenta USA, tak jak w przypadku poprzednich pożegnań, poprzedziło lakoniczne "zobaczymy" prezydenta Trumpa w odpowiedzi na pytania dziennikarzy o szanse zachowanie stanowiska przez dygnitarza, który znalazł się w tarapatach. "Teraz wiemy - powiedział komentator telewizji Fox News, że 'zobaczymy' u prezydenta Trumpa znaczy 'spadaj'". Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)