Zakładnicy zostali uwolnieni. Są cali i zdrowi - poinformowały miejscowe władze. Operacja policyjna z udziałem śmigłowców zaczęła się, gdy w dwóch domach w Grand Rapids odkryto ciała pięciu dorosłych i dwójki dzieci. Wkrótce po odnalezieniu ciał policjanci zauważyli podejrzanego o zabójstwo 34-letniego Rodricka Dantzlera w jadącym samochodzie i rozpoczęli pościg ulicami miasta. Ścigany mężczyzna strzelał do policjantów kilkakrotnie, na co funkcjonariusze odpowiadali ogniem. Podczas pościgu rannych zostało dwóch przechodniów. Operacja zakończyła się na osiedlu w pobliżu niewielkiego jeziora w północnej części Grand Rapids. Napastnik ukrył się w jednym z domów, gdzie wziął troje zakładników. Policja otoczyła dom i zamknęła pobliską autostradę. Po negocjacjach z policją i otrzymaniu napoju energetycznego oraz paczki papierosów mężczyzna wypuścił jedną z przetrzymywanych osób - 53-letnią kobietę, która mieszkała w domu, gdzie się ukrył. Następnie popełnił samobójstwo. Na razie nie wiadomo dlaczego mężczyzna zastrzelił siedem osób. Śledczy podejrzewają, że był on związany przynajmniej z jedną osobą w każdym z dwóch domów, gdzie doszło do zbrodni. Morderca w 2005 roku wyszedł z więzienia, gdzie odsiadywał wyrok za napaść.