"New York Post" podaje, że wydarzenie rozegrało się w Shoshone National Forest w stanie Wyoming w USA. Jest to obszar chroniony niedaleko znanego na całym świecie parku narodowego Yellowstone. Atak niedźwiedzia na dwóch studentów Grupa studentów z Northwest College wybrała się na weekend do lasu. Dwaj ze studentów oddalili się od grupy i zeszli ze szlaku. Po drodze natrafili na ślady niedźwiedzia szarego, zwanego popularnie grizzly. Kiedy już mieli się wycofywać, by nie natknąć się na zwierzę, niedźwiedź nagle pojawił się przed nimi. - Niedźwiedź rzucił się na mnie, spadłem z klifu, później jeszcze trochę mnie poturbował - powiedział w rozmowie z mediami jeden z poszkodowanych, Brady Lowry. - Nie wiedziałem, co robić. Zwinąłem się w kłębek i czekałem, niedźwiedź potrząsnął mną jeszcze kilka razy, złamał mi rękę - opowiadał. Kolega rzucił się na pomoc Wtedy jego kompan rzucił się w kierunku niedźwiedzia, próbując odciągnąć jego uwagę od kolegi. W brawurowej "bójce" kopnął niedźwiedzia i zaczął go... szarpać. To wystarczyło, żeby niedźwiedź zmienił cel ataku. Rzucił się wówczas w pogoń za drugim ze studentów, dopadając go i rzucając nim na wszystkie strony. Zdjęcie zakrwawionego nastolatka pojawiło się w sieci. Chłopak cudem uniknął śmierci podczas swojej nierównej walki z niedźwiedziem. W końcu zwierzę oddaliło się od studentów i z nieznanych przyczyn zakończyło atak. Reszta grupy znalazła zakrwawionych kolegów i wspólnymi siłami przeniosła ich poza las, by tam wezwać pomoc. Młodzi mężczyźni trafili do szpitala, są w dobrym stanie. Jeden z nich ma nieco poważniejsze obrażenia, sporo otwartych ran i w jego przypadku konieczny był zabieg w okolicach głowy i twarzy.