W tym północno-wschodnim amerykańskim stanie karę śmierci zastąpiła kara dożywotniego pozbawienia wolności bez możliwości przedterminowego zwolnienia. Z sondaży opinii publicznej wynika, że większość mieszkańców stanu popiera karę śmierci (62 proc.). Gubernator uzasadniał jednak swoją decyzję względami moralnymi. Tłumaczył, że przez lata pracy na stanowisku prokuratora miał okazję na własne oczy przekonać się, do jakiego stopnia amerykański wymiar sprawiedliwości jest niedoskonały i na karę śmierci skazywane są czasem osoby niewinne. - To moment historyczny. Dzięki tej decyzji Connecticut dołącza do 16 innych stanów USA i reszty uprzemysłowionego świata. Ale jest to także chwila zadumy, a nie okazja do świętowania - oświadczył w komunikacie Dannel Malloy. Decyzja stanu Connecticut, przeforsowana przez rządzących tam Demokratów, potwierdza, że w USA następuje odwrót od kary śmierci. Jest ona coraz rzadziej orzekana (liczba wyroków spadła z 312 w 1995 r. do 78 w 2011 r.) i wykonywana (98 egzekucji w rekordowym roku 1999 i tylko 43 w 2011 r.). Od 2007 r. pięć stanów karę główną zniosło: New Jersey, Nowy Jork, Nowy Meksyk, Illinois i wreszcie Connecticut. - Kara śmierci jest zbyt ryzykowana, zbyt droga, zbyt arbitralna, by miała istnieć dalej. Zastępując ją karą dożywotniego pozbawienia wolności, władze Connecticut ograniczyły ryzyko stracenia osób niewinnych - powiedział szef Ośrodka Informacji o Karze Śmierci Richard Dieter. Według niego, w USA od 1973 r. 140 osób skazanych na karę śmierci i oczekujących egzekucji zostało uwolnionych na skutek całkowitego uniewinnienia. Kara śmierci istnieje w 33 stanach USA, ale w praktyce jest orzekana tylko w 12 z nich. W tym roku dokonano w USA 16 egzekucji; straceni skazańcy spędzili w celach śmierci od 6 do 32 lat. W samej Kalifornii na egzekucję oczekuje 723 skazanych. W Connecticut jest 11 osób skazanych na karę śmierci; choć ustawa nie działa wstecz, w opinii komentatorów prawnikom uda się zamienić ich wyroki na dożywotnie więzienia.