Dzisiaj sędzia jedynie przedłużył areszt wobec zatrzymanego, by prokuratura miała czas na przygotowanie wstępnych zarzutów. Holmes ma je usłyszeć za tydzień. James Holmes od piątku przebywa w pojedynczej celi więzienia koło Denver. Wciąż nie wiadomo, jakimi motywami się kierował. Grozi mu kara śmierci, która w stanie Kolorado jest wykonywana przez wstrzyknięcie trucizny. Od 1976 roku odbyła się jednak tylko jedna egzekucja. Dziwne zachowanie w sądzie Miejscowa prokuratura poinformowała, że o tym, czy będzie domagać się kary śmierci dla sprawcy piątkowej masakry, zdecyduje w ciągu dwóch miesięcy od momentu postawienia go w stan oskarżenia. Proces Holmesa rozpocznie się najprawdopodobniej najwcześniej za rok. James Holmes został doprowadzony z więzienia do sądu podziemnym tunelem. Ubrany w ciemnoczerwony kombinezon noszony przez szczególnie niebezpiecznych więźniów wyglądał na "nieobecnego duchem" - bardzo zmęczonego albo będącego pod wpływem środków uspokajających. Często zamykał oczy i spuszczał głowę w dół. Wydawał się być lekko zamroczony, tak jakby nie obchodziło go to, co dzieje się dookoła. Jego ufarbowane na jaskrawo czerwono włosy zdają się potwierdzać wcześniejsze doniesienia, że podczas masakry wcielił się w postać Jokera z filmów o Batmanie. Od miesięcy gromadził broń Policja ujawniła, że James Holmes od czterech miesięcy gromadził w swoim domu broń, amunicję, chemikalia i materiały wybuchowe. Do kina, w którym dokonał masakry, przyszedł uzbrojony w cztery sztuki broni - dwa pistolety Glock, strzelbę Remington oraz karabin szturmowy AR-15. 10 minut po rozpoczęciu nocnej premiery filmu "Mroczny Rycerz powstaje" wszedł przez wyjście awaryjne do sali kinowej. Był ubrany na czarno, miał na sobie kamizelkę kuloodporną, policyjny hełm i maskę przeciwgazową. Po chwili zdetonował pojemnik z gazem łzawiącym, wyciągnął broń i zaczął strzelać na oślep do widzów. Zginęło 12 osób, a 58 odniosło obrażenia. 8 z nich wciąż jest w stanie krytycznym. Wczoraj prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama odwiedził w szpitalu rannych w piątkowej masakrze. W mieście Aurora rozmawiał także z rodzinami tych, którzy zginęli.