Przypomnijmy, że 6 stycznia zwolennicy Donalda Trumpa wtargnęli do siedziby Kongresu, kiedy Izba Reprezentantów i Senat zatwierdzały wynik wyborów prezydenckich. W wyniku zajść zginęły cztery osoby, w tym uczestniczka ataku i jeden z policjantów. W tej sprawie toczy się już federalne śledztwo. - Analizujemy rolę wszystkich uczestników zajść, nie tylko osób, które weszły do budynku, ale także innych, którzy mogli im pomagać czy ich inspirować - powiedział dziennikarzom prokurator Sherwin, cytowany m.in. przez "Washington Post". Dopytywany konkretnie o Donalda Trumpa odparł, że będzie analizowana rola "wszystkich uczestników zajść". - Jeśli dowody będą wskazywały na przestępstwo, to takie osoby usłyszą zarzuty - stwierdził. Donald Trump nawoływał swoich zwolenników, by 6 stycznia przybyli do Waszyngtonu, by protestować przeciwko zatwierdzeniu wyniku wyborów prezydenckich przez Kongres. Podczas wiecu tego dnia zachęcał swoich sympatyków, by "walczyli jak diabli", gdyż w przeciwnym wypadku "nie będą już mieli kraju". Trump wezwał zgromadzonych, by poszli pod Kapitol i "dali republikanom, tym słabym, siłę, której potrzebują, by odzyskać kraj". Prezydent USA powtarzał przy tym tezy o sfałszowaniu wyborów z 3 listopada, co nie pokrywa się z ustaleniami Departamentu Sprawiedliwości, amerykańskich służb, sądów stanowych i federalnych, a także władz stanowych. Demokraci i część republikanów wprost oskarża Trumpa o zainspirowanie bezprecedensowego ataku na Kapitol.