O skandalu donosi dziennik "Detroit News". Otóż wodzowie jednego z plemion chcą wyrzucić z rezerwatu 270 osób, czyli 10 procent mieszkańców. Przywódcy twierdzą, że wykluczeni nie spełniają warunków rasowej przynależności. Wodzowie podali własną wykładnię - członkiem plemienia jest osoba będąca co najmniej w jednej czwartej Indianinem i której przodkowie wymienieni są na jednym ze spisów rządu federalnego przeprowadzonych w ciągu ostatnich stu lat. Odmawiają uznania spisów sporządzonych wcześniej. A mają w tym swój dodatkowy cel - sprawa ma nie tylko rasowy, ale i finansowy kontekst. Kandydaci do opuszczenia rezerwatu skarżą się, że w ten sposób indiańskie władze chcą uniknąć wypłacenia im części dochodu, pochodzącego z prowadzenia przez rezerwat wolnego od podatków kasyna gry. - Próbują się nas pozbyć, żeby mieć więcej pieniędzy dla siebie - żali się 65-letni Don Otto, jeden z tych "mniej indiańskich" Indian i jednocześnie jeden z tych bogatszych Indian w USA.