Jak informuje "Wall Street Journal", senator Lindsey Graham dąży do wprowadzania restrykcji aborcyjnych, które byłyby możliwe do przyjęcia przez opinię publiczną w USA. Według danych Gallupa 67 proc. Amerykanów chce, by aborcja była "ogólnie legalna" w pierwszych 12 tygodniach ciąży. "W przypadku pierwszych 24 tygodni odsetek ten spada do 36 proc." - czytamy. Gazeta podkreśla, że dopuszczający aborcję 15-tygodniowy okres jest mniej więcej równy zgodzie na legalne przerywanie ciąży w takim samym czasie w Europie Zachodniej. Projekt republikanina przewiduje odstępstwa, kiedy jest zagrożone życie matki, ale nie uwzględnia to kwestii psychologicznych lub emocjonalnych. Wyjątki byłyby też możliwe w przypadku gwałtów. Aborcja w USA. Republikański senator chce zaostrzenia przepisów Amerykańska gazeta podkreśla, że propozycja Grahama wciąż pozwalałaby na wykonywanie w USA większości aborcji. Zgodnie z badaniem Centrów Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) w 2019 roku 92,7 proc. miało miejsce w 13. tygodniu ciąży lub wcześniej. Republikanin opisuje aborcje wykraczające poza 15 tygodni ciąży jako procedury, które często "obejmują użycie narzędzi chirurgicznych w celu zmiażdżenia i rozerwania nienarodzonego dziecka". Konserwatywny dziennik przyznaje jednak, że w USA projekt Grahama jest "wątpliwy konstytucyjnie i grozi błędnym odczytaniem polityki". Pisze o tym także w kontekście batalii między republikanami a demokratami. Argumentuje, że tym ostatnim chodziłoby o to, aby w trakcie listopadowych wyborów ludzie brali pod uwagę aborcję, a nie nękającą Amerykanów inflację. W opinii "WSJ" projekt przedłożony przez demokratów jest o wiele bardziej "ekstremalny". Chroniłby bowiem prawo do aborcji na żądanie do momentu osiągnięcia przez płód zdolności do życia, czyli do około 23. tygodnia ciąży. Dopuszczał by wyjątki także po tym terminie. "Gwarantowałby dostęp do aborcji, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla 'zdrowia'z pacjentki, co nie jest zdefiniowane i jest często interpretowane jako względy emocjonalne" - przytacza jeden z wyjątków "Wall Street Journal". Aborcja w USA. Przełomowa decyzja Sądu Najwyższego Przypomnijmy, że w czerwcu tego Sąd Najwyższy USA uznał, że konstytucja nie uznaje prawa do aborcji. Uchylił także wyroki w precedensowych sprawach Roe v. Wade i Casey v. Planned Parenthood, na podstawie których w całych Stanach Zjednoczonych przeprowadzane były aborcje przed osiągnięciem przez płód granicy przeżywalności. Powyższa decyzja oznacza, że od tej pory w kwestiach dotyczących aborcji mają decydować poszczególne stany. Wyrok Sądu Najwyższego USA skrytykowali wówczas m.in. prezydent USA Joe Biden, premier Kanady Justin Trudeau, prezydent Francji Emmanuel Macron oraz brytyjski premier Boris Johnson. Pozytywnie w sprawie orzeczenia wypowiedział się z kolei były wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Mike Pence. Polityk stwierdził, że "sąd dał amerykańskiemu narodowi nowy początek dla życia".