W kontekście Syrii i Afganistanu jeden z zapisów ustawy głosi, że "gwałtowne wycofanie amerykańskich oddziałów z obu państw może zagrozić ciężko wywalczonym zdobyczom i bezpieczeństwu narodowemu USA". Senatorzy z obu amerykańskich partii wskazywali w debacie nad nowym prawem, że Państwo Islamskie (IS) nie zostało jeszcze pokonane na Bliskim Wschodzie. Przegłosowana przez Senat USA ustawa zezwala również lokalnym władzom na karanie firm lub osób, które bojkotują Izrael. Przepisy te wzbudziły największe kontrowersje; ich przeciwnicy wskazywali, że łamią one wolność słowa. Zwolennicy odpowiadali, że są one konieczne, by chronić Izrael - bliskiego sojusznika Stanów Zjednoczonych - przed "gospodarczą wojną". Ustawa także zezwala na transfer broni do Izraela oraz poszerza współpracę w dziedzinie bezpieczeństwa z Jordanią - zauważa dpa. Wywiera też presję na amerykańską administrację, by wprowadzono dodatkowe sankcje na Syrię, a w szczególności na jej bank centralny. Aby ustawa weszła w życie, musi być jeszcze przegłosowana przez Izbę Reprezentantów USA, w której większość mają demokraci. Konieczny będzie też podpis prezydenta. Senat USA przyjął ustawę na kilka godzin przed wtorkowym orędziem Trumpa o stanie państwa. Za zapisem lidera republikanów w Senacie Mitcha McConnella, sprzeciwiającym się szybkiemu wyjściu z Syrii i Afganistanu, opowiedziało się 77 senatorów. Przeciwnych było 23, z czego 21 demokratów. Media: Rośnie napięcie W ocenie amerykańskich mediów wtorkowe głosowanie w Senacie pokazuje rosnące różnice w polityce zagranicznej między republikańskimi politykami a Trumpem. Na krótko przed ubiegłorocznym Bożym Narodzeniem Trump ogłosił rozpoczęcie wycofania wojsk amerykańskich z Syrii. Do tej pory nie przedstawiono jednak dokładnego harmonogramu tej operacji. Prezydent USA publicznie mówił również, że podobny do syryjskiego scenariusz przewiduje dla Afganistanu, gdzie stacjonuje ok. 14 tys. żołnierzy Stanów Zjednoczonych. Zaniepokojenie grudniową decyzją Trumpa dotyczącą Syrii wyrazili sojusznicy USA w walce z IS, a wpływowy republikanin - szef Pentagonu James Mattis - podał się do dymisji. W orędziu Trump podtrzymał swoje deklaracje dotyczące planów zredukowania sił amerykańskich na Bliskim Wschodzie. Prezydent ocenił, że możliwy będzie powrót amerykańskich żołnierzy do domu, gdyż "w chwili obecnej zajmujemy się z sojusznikami walką z niedobitkami Państwa Islamskiego". Dotychczasowe rozmowy z talibami oraz innymi afgańskimi siłami politycznymi określił jako konstruktywne. Postęp w nich - zdaniem Trumpa - może doprowadzić do dalszego ograniczenia obecności wojskowej w Afganistanie.