Około północy czasu wschodnioamerykańskiego trwało jeszcze głosowania na Hawajach. Wyniki prawyborów w tym stanie będą znane nad ranem. W Alabamie Santorum, ultrakonserwatywny polityk wzywający do odrodzenia tradycyjnej rodziny w Ameryce, zdobył 35 procent głosów. 30 procent otrzymał były przewodniczący Izby Reprezentantów, Newt Gingrich, a 28 procent - były gubernator Massachusetts, Mitt Romney. W Missisipi na Santoruma głosowało 33 procent republikańskich wyborców, na Gingricha 31 procent, na Romneya 30 procent, a na Rona Paula 4 procent. Santorum, popierany zwłaszcza przez przez religijnych konserwatystów, uchodził - obok Gingricha - za faworyta w obu stanach, ale w ostatnich dniach przed prawyborami w sondażach rosły tam notowania Romneya. Nie cieszy się on zaufaniem republikańskiej prawicy, ale uważany jest za najbardziej "wybieralnego" w konfrontacji z prezydentem Obamą. Dzięki poparciu kierownictwa GOP i funduszom na agresywną kampanię wyborczą w Missisipi i Alabamie udało mu się zmniejszyć dystans do Santoruma i Gingricha. Niespodzianki jednak nie było. W opinii obserwatorów, najważniejszym rezultatem prawyborów we wtorek jest wygrana Santoruma z Gingrichem. Ich zdaniem, wzrośnie teraz presja na Gingricha, aby wycofał się z wyścigu, co mogłoby zwiększyć szanse byłego senatora na dogonienie Romneya. Santorum liczy, że zwycięstwo we wtorek da mu psychologiczna przewagę nad rywalami przed następną rundą prawyborów. Odbędzie się ona głównie na środkowym zachodzie, w takich stanach jak Illinois, Indiana i Wisconsin, gdzie Santorum cieszy się znacznym poparciem. Nadal jednak za faworyta całego wyścigu uchodzi Romney, który zgromadził dotąd znacznie więcej delegatów niż Santorum na republikańską konwencję przedwyborcza w Tampa na Florydzie, gdzie GOP nominuje swego kandydata na prezydenta. W przeważającej większości stanów delegatów przydziela się proporcjonalnie, w zależności od odsetka zdobytych głosów.