Prezydent USA Donald Trump powiedział wcześniej w środę w wywiadzie udzielonym Reuterowi, że Rosja pomaga Korei Północnej uniknąć sankcji międzynarodowych oraz że Pjongjang jest coraz bliżej możliwości wystrzelenia pocisków dalekiego zasięgu w kierunku Stanów Zjednoczonych. Na pokładzie rządowego samolotu Tillerson powiedział dziennikarzom, że nierealizowanie przez Rosję oenzetowskich sankcji dotyczy głównie paliwa, "ale również innych kwestii". Amerykański sekretarz stanu nie podał jednak więcej szczegółów. Następnie szef amerykańskiej dyplomacji wyraził podejrzenie, że Rosja może nie tylko nie wprowadzać pewnych sankcji, ale udaremniać niektóre wysiłki w celu wywierania nacisków na Północ. "To dla nas oczywiste, że Rosjanie nie wdrażają wszystkich sankcji i istnieją pewne dowody, że mogą udaremniać niektóre z sankcji" - powiedział Tillerson na pokładzie samolotu wracającego z Vancouver w Kanadzie, gdzie odbywała się konferencja w sprawie Korei Północnej. Presja działa Niemniej Tillerson wyraził przekonanie, że międzynarodowa presja doprowadzi Koreę Północną do stołu negocjacyjnego w sprawie jej programu nuklearnego i rakietowego. "Dostajemy wiele dowodów na to, że te sankcje naprawdę zaczynają boleć Koreę Północną" - zauważył, powołując się m.in. na dane wywiadowcze. Wskazał, że na konferencji w Vancouver, przedstawiciele Japonii poinformowali, że ponad 100 północnokoreańskich łodzi i kutrów rybackich zostało zniesionych na japońskie wody, a dwie trzecie ludzi będących na pokładzie zmarło. Tillerson dodał, że rybacy z Korei Północnej "są wysyłani na połowy w okresie zimowym, ponieważ kraj cierpi na niedobory żywności, ale są wysyłani z niewystarczającą ilością paliwa, żeby wrócić". Nigdy nie było tak dużego wsparcia ze strony Chin W spotkaniu w Vancouver, gdzie zjechali się ministrowie spraw zagranicznych ok. 20 państw, nie wzięli udziału ani przedstawiciele Rosji, ani Chin. Niemniej sekretarz stanu USA podkreślił rolę Pekinu w zwiększaniu presji na Pjongjang. "Nigdy nie mieliśmy takiego chińskiego wsparcia dla sankcji jak teraz" - zaznaczył Tillerson. "Rosja to nieco inna kwestia, ale Chińczycy mocno opierali się na Koreańczykach z Północy" - dodał. Pytany, czy istnieje obawa, że sankcje szkodzą zwykłym Koreańczykom, szef amerykańskiej dyplomacji powiedział: "To jest wybór, którego dokonuje reżim. Reżim decyduje, w jaki sposób alokuje dostępne zasoby". "Nie będziemy ponosić żadnej odpowiedzialności za to, że on (przywódca Korei Płn. Kim Dzong Un) decyduje się na cierpienie własnych ludzi - podkreślił Rex Tillerson. - On wie, jak do mnie dotrzeć, jeśli chce rozmawiać. Ale musi mi powiedzieć, że chce rozmawiać. Nie będziemy go ścigać". Pomoc humanitarna z południa Pytany przez dziennikarzy, czy jest zaniepokojony, że Korea Południowa może wznowić pomoc humanitarną dla Korei Północnej w ramach podjęcia rozmów Północ-Południe w tym miesiącu, tym samym osłabiając międzynarodowe sankcje, Tillerson powiedział: "Kraje będą musiały dokonać własnego wyboru, ale jesteśmy sceptyczni, że pomoc, która trafia do kraju, ulży cierpieniom ludzi". Na koniec szef amerykańskiej dyplomacji wyraził przekonanie, że strony w końcu zasiądą do stołu negocjacyjnego. Tillerson zaznaczył jednocześnie, że chce, aby Korea Północna wiedziała, że kiedy to nastąpi, Stany Zjednoczone będą miały "bardzo, bardzo silne opcje militarne". Administracja Trumpa wielokrotnie powtarzała, że możliwe są wszystkie opcje, w tym militarne, jeśli chodzi o zmuszenie Korei Północnej do rezygnacji z rozwijania programu pocisków rakietowych zdolnych do przenoszenia ładunków nuklearnych, które mogą dotrzeć do Stanów Zjednoczonych, choć preferuje rozwiązanie dyplomatyczne.