Decyzja Sądu Najwyższego jest reakcją na skargę złożoną przez koalicję 27 stanów USA, w większości rządzonych przez Republikanów oraz przemysłu węglowego. Koalicja wystąpiła o zablokowanie ogłoszonego w ubiegłym roku przez administrację Obamy rozporządzenia o redukcji emisji CO2 przez amerykańskie elektrownie. Miała się ona zmniejszyć do 2030 roku aż o 32 proc. w porównaniu z poziomem emisji z roku 2005. Plan ten określany jako "Clean Power Plan" (Plan Czystej Energii), oceniony został przez ekspertów jako najważniejszy krok podjęty dotychczas przez USA w walce ze zmianami klimatu. Ale jest to także plan najbardziej kontrowersyjny. Wzbudził on m.in. sprzeciw republikańskiej opozycji, która obawia się, że wiele starych elektrowni, opartych na węglu i innych paliwach kopalnych, nie zdoła się zmodernizować i przejść na odnawialne źródła energii, przez co będzie im grozić zamknięcie. 27 stanów, pod przewodnictwem Zachodniej Wirginii, w której wydobywa się najwięcej węgla kamiennego w USA, a także Teksasu - czołowego producenta ropy naftowej w USA, zdecydowało się wstąpić na drogę sądową przeciw planowi Obamy, argumentując, że plan ten przyniesie "niemożliwe do naprawienia szkody suwerennym stanom oraz nieodwracalne zmiany na rynkach energii". Wstrzymując wykonanie Planu Czystej Energii Sąd Najwyższy zasygnalizował we wtorek, że autorzy skargi mają silne argumenty. USA są po Chinach drugim krajem emitującym największe ilości gazów cieplarnianych, a Obama uczynił z walki z ociepleniem klimatu priorytet swej drugiej kadencji. Plan Czystej Energii był głównym elementem stanowiska USA na grudniowym szczycie klimatycznym ONZ w Paryżu, na którym ponad 200 państw osiągnęło nowe porozumienie klimatyczne. USA zobowiązały się na tej konferencji ograniczyć do 2025 roku emisję gazów cieplarnianych o 26-28 proc. w porównaniu z poziomem emisji z 2005 roku. Bez Planu Czystej Energii Stanom Zjednoczonym trudno będzie wywiązać się z tej obietnicy. Z elektrowni pochodzi około jednej trzeciej wszystkich krajowych emisji gazów cieplarnianych w USA. Plan Obamy popiera 12 innych stanów oraz Krajowa Liga Miast reprezentująca ponad 19 tys. miast USA, a także organizacje zajmujących się ochroną środowiska. Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) oszacowała w sierpniu ub. roku, gdy ogłaszano Plan, że pozwoli on uniknąć do 2030 roku nawet 3600 przedwczesnych zgonów oraz 90 tys. przypadków astmy u dzieci. Zakładano też, że plan może przynieść wymierne korzyści dla gospodarki, tworząc "dziesiątki tysięcy" nowych miejsc pracy. EPA obiecywała też, że zmaleją rachunki za prąd dzięki zwiększeniu efektywności energetycznej i zmniejszeniu zapotrzebowania na energię, co dla amerykańskiej rodziny przełoży się na oszczędności w wysokości 85 dolarów rocznie w 2030 roku.