Senat miał czas do północy czasu lokalnego na przegłosowanie prowizorium budżetowego, zapewniającego finansowanie rządu do 8 lutego. W ustawie zostały przewidziane środki na budowę muru na granicy z Meksykiem w wysokości 5 mld. dolarów, czego domagał się prezydent USA Donald Trump. Demokraci zapowiedzieli jednak wcześniej, że nie zgodzą się na finansowanie z budżetu federalnego jednej ze sztandarowych obietnich wyborczych Trumpa i takiego prowizorium nie zaaprobują. Prowizorium budżetowe Senat już w środę wieczorem przyjął prowizorium budżetowe, które jednak nie przewidywało sfinansowania budowy muru, a dokładnie kombinacji zasieków, murów, płotów i zapór długości 3,1 tys. km na południowej granicy Stanów Zjednoczonych z Meksykiem. Zaplanowano natomiast finansowanie ochrony granic i działalności innych agencji rządowych na obecnym poziomie. Wniosek Trumpa Dzień później Trump zaatakował Demokratów za brak poparcia dla jego planów budowy muru i zapowiedział, że nie podpisze żadnej ustawy, dopóki bezpieczeństwo na granicy nie będzie zapewnione. W związku z tym jeszcze tego samego dnia Izba Reprezentantów głosami Republikanów przyjęła ustawę, w której zagwarantowane zostały wymagane przez prezydenta 5 mld. dolarów. Brak porozumienia W piątek wieczorem Senat ponownie miał głosować nad prowizorium. Jednak bez poparcia Demokratów Republikanie nie mieli szans na przeforsowanie w izbie wyższej ustawy przewidującej środki na budowę muru, bowiem mają w niej obecnie przewagę zaledwie dwóch głosów, tymczasem do przyjęcia ustawy budżetowej wymagana jest kwalifikowana większość, przynajmniej 60 głosów w Senacie. Wobec wizji odrzucenia przez Senat prezydenckich oczekiwań członkowie Kongresu w piątek wieczorem podjęli próbę wypracowania kompromisowej wersji ustawy. W negocjacjach brali udział m.in. wiceprezydent Mike Pence, zięć i doradca Trumpa Jared Kushner oraz dyrektor ds. budżetu w Białym Domu Mick Mulvaney, który od stycznia będzie tymczasowo sprawował funkcję szefa kancelarii prezydenta. Porozumienia jednak nie osiągnięto, w związku z tym głosowanie w Senacie zostało odroczone i przełożone na sobotnie popołudnie (czasu miejscowego). Zawieszenie rzędu Rząd federalny zostanie częściowo zawieszony, bowiem o północy zostanie wyczerpana linią kredytowa szeregu ważnych resortów - bezpieczeństwa kraju, sprawiedliwości, transportu, handlu, zasobów naturalnych, rolnictwa, gospodarki mieszkaniowej i urbanistyki oraz szereg niezależnych agencji federalnych w tym np. NASA. Zdaniem większości pracowników rządu federalnego zawieszenie może potrwać nawet do 3 stycznia, kiedy zostanie zaprzysiężony Kongres kolejnej kadencji. Do tego czasu przymusowe zwolnienia bez pensji bądź obowiązek pracy bez wynagrodzenia może objąć w sumie 800 tys. pracowników federalnych, którzy przed Bożym Narodzeniem będą musieli przejść na przymusowe urlopy, bądź (ok. 420 tys.) pracować bez wynagrodzenia. Co to oznacza? Zwolnienia nie obejmą pracowników koniecznych do zachowania ciągłości funkcjonowania dotkniętych zawieszeniem resortów czy spełniania ich najważniejszych funkcji. Pracownicy, zatrudnieni na takich kluczowych stanowiskach jak np. kontrolerzy lotów cywilnych, pracownicy odpowiedzialni za bezpieczeństwo na lotniskach cywilnych, funkcjonariusze FBI, Straży Granicznej, Straży Wybrzeża i innych służb specjalnych, będą pracować aż do odwołania bez otrzymywania poborów. W wyniku zawieszenia działalności części resortów rządu federalnego zostaną wprowadzone także pewne ograniczenia usług w parków narodowych oraz zamknięte niektóre atrakcje turystyczne, jak Statua Wolności w Nowym Jorku i muzea federalnej sieci muzealnej Smithsonian w Waszyngtonie.