Jak pisze gazeta, powołując się na źródła rządowe, administracja USA doszła do wniosku, że filia Al-Kaidy w Afryce Północnej, zwana Al-Kaidą Islamskiego Maghrebu (AQIM), początkowo lekceważona, stała się ostatnio bardziej groźna. Organizacja ta urosła w siłę po opanowaniu znacznych terenów w Mali i po rewolucji w Libii. Obalony w Libii reżim Muammara Kadafiego opierał się na najemnikach z różnych krajów afrykańskich, którzy powrócili tam i zasili ugrupowania islamskich ekstremistów. Według anonimowych informatorów "Washington Post" debaty w Białym Domu skupiają się na razie na tym, jak pomóc wojskowym w krajach afrykańskich w walce z AQIM. Rozważa się też jednak ewentualność bezpośredniej interwencji militarnej, jeżeli tamtejsze grupy terrorystyczne będą nadal działały bezkarnie. Szef Afrykańskiego Dowództwa wojsk USA, generał Carter F. Ham, odbył w ostatnich tygodniach kilka podróży do krajów Afryki, aby uzyskać ich zgodę na udział w ewentualnych siłach pokojowych w Mali. USA przeprowadziły poza tym szereg tajnych misji wywiadowczych w Afryce, w tym lotów rozpoznawczych nad Saharą i Sahelem.