Ben Schreckinger, reporter Politico, pisał podczas spotkania wiadomość na swoim laptopie, gdy podszedł do niego w Centrum Konferencyjnym w San Jose w Kalifornii jeden ze sztabowców kampanii Trumpa. Po konsultacji z którymś ze zwierzchników on i prywatny ochroniarz sprawnie odprowadzili dziennikarza do wyjścia. Schreckinger, po tym gdy wielokrotnie odmówiono mu akredytacji, wszedł na spotkanie z powszechnie dostępnym biletem dla publiczności. Organizatorzy kampanii wyborczej Trumpa automatycznie odmawiają akredytacji tytułom prasowym, które uważają za niezbyt dla siebie przyjazne, w tym również portalom Politico, BuzzFeed i Daily Beast. Rzeczniczka kampanii Trumpa, do której skierowano pytanie w tej sprawie, Hope Hicks, zapewniła, że "zajmie się" incydentem. Sztabowcy kampanii Trumpa zainteresowali się też w San Jose dziennikarką reprezentującą Politico, Carlą Marinucci. Powiedziano jej, że może zostać na spotkaniu pod warunkiem, że "nie będzie rozmawiała z ludźmi ani robiła wywiadów na terenie ogólnego audytorium, w sektorze gdzie siedzi". Trump nasilił w tym tygodniu ataki na media. Na konferencji prasowej oskarżył prasę o nieuczciwość w relacjonowaniu jego spotkań, obrażał poszczególnych dziennikarzy, a jednego określił epitetem "sleazy" (plugawy).