Nic nie wskazuje na to, aby obecna polityka Stanów Zjednoczonych wobec Kuby, dopóki pozostaje na stanowisku prezydent George W. Bush, miała ulec zmianie - powiedział w piątek przewodniczący kubańskiego parlamentu, Ricardo Alarcon. Dekret o ustanowieniu całkowitego embarga wobec Kuby, dotyczącego wymiany handlowej i inwestycji podpisał 3 lutego 1962 roku prezydent-Demokrata John F. Kennedy, a zaostrzył je w 1996 roku za pomocą ustawy Helmsa-Burtona prezydent Bill Clinton. - Republikanie czy Demokraci: co za różnica - napisał w tym tygodniu dziennik Komunistycznej Partii Kuby "Granma". Embargo, wzmocnione z biegiem lat o kolejne ustawy w tej kwestii, wprowadziło dla firm amerykańskich i ich zagranicznych filii zakaz handlu z przedsiębiorstwami kubańskimi; wyjątek zrobiono dla niektórych produktów spożywczych i leków. W świetle amerykańskiego prawa podróże obywateli USA na Kubę są nielegalne i, jako takie, karane. Kuba uważa, że jest ofiarą niesprawiedliwości, ponieważ embargo pogłębia jej trudności gospodarcze, które doprowadziły do katastrofalnego załamania gospodarki po rozpadzie w 1991 roku Związku Radzieckiego. Straty z tytułu amerykańskiego embarga rząd kubański szacuje na 86 miliardów dolarów. Embargo obejmuje takie podstawowe artykuły, jak na przykład zeszyty szkolne i długopisy - oświadczył ostatnio kubański minister edukacji Luis Ignacio Gomez. Stany Zjednoczone uzależniają zniesienie embarga od demokratyzacji ustroju i likwidacji systemu jednopartyjnego na Kubie. Część ekspertów uważa, że Raul Castro, który po operacji 80- letniego Fidela przed 6 miesiącami przejął tymczasowo władzę w kraju, chce zreformować gospodarkę. Pragnie lepiej przystosować ją do potrzeb rynkowych, nie zmieniając w sposób zasadniczy ustroju politycznego wyspy. Raul Castro w ciągu ostatniego pół roku dwukrotnie wystąpił wobec Waszyngtonu z propozycją nawiązania dialogu. USA nie podjęły tej propozycji. Parlamentarzyści Stanów Zjednoczonych pod wpływem nacisków wielkich grup przemysłu spożywczego z zachodnich stanów i wielkich koncernów naftowych starają się doprowadzić do złagodzenia embarga. Dysydenci kubańscy, jak na przykład ekonomista Oscar Espinosa Chepe, opowiada się za złagodzeniem zakazu podróżowania na Kubę i wysyłania tam pomocy, ponieważ będzie to stanowiło niezmiernie ważną pomoc w nawiązaniu kontaktów i doprowadzeniu do otwarcia politycznego i gospodarczego na wyspie. Jednak amerykański minister handlu, Kubańczyk z pochodzenia Carlos Gutierrez przeciwstawił się w środę wnioskowi tych Demokratów i Republikanów, którzy zaproponowali zniesienie restrykcji dotyczących podróży na Kubę. Od 2004 roku nawet obywatele USA kubańskiego pochodzenia mogą odwiedzać swe rodziny na wyspie tylko raz na trzy lata. Carlos Gutierrez uważa, że zmiany powinny zacząć się na Kubie, nie tutaj. - Pierwszym krokiem do demokracji powinna stać się na Kubie wolność słowa - dodał minister handlu.