Sesja toczy się przy drzwiach zamkniętych. Na niej dyrektor FBI, Louis Freeh, ma wytłumaczyć senatorom, dlaczego szpieg działał bezkarnie aż przez 15 lat. Wyjaśnienia złożą także: szef CIA George Tenet i minister sprawiedliwości John Ashcroft. Dwaj pierwsi kierowali swymi agencjami jeszcze za kadencji poprzedniego prezydenta, Billa Clintona. Wczorajszy "New York Times" podał, że nie wymieniony z nazwiska funkcjonariusz wywiadu rosyjskiego ostrzegł w połowie lat 90. służby specjalne USA, że w FBI działa szpieg, ale agenci tego biura nie potrafili z tego skorzystać i wytropić Hanssena. Informacja z rosyjskiego źródła spowodowała, ze kontrwywiad FBI zaczął przez pewien czas szukać obcego agenta w swych szeregach. Poszukiwania jednak zarzucono, kiedy w kilka miesięcy później to samo źródło powiadomiło Amerykanów, że szpieg infiltrował w rzeczywistości nie FBI, lecz CIA. Dopiero pod koniec zeszłego roku kontrwywiad amerykański otrzymał - znowu z Rosji - materiały wskazujące, że "kret" znajduje się jednak w FBI. 18 lutego Hanssen został aresztowany, kiedy zostawiał tajne materiały dla swego rosyjskiego współpracownika w jednym z parków na przedmieściach Waszyngtonu. Mimo ostrzeżenia w połowie zeszłej dekady, kierownictwo FBI nie zaostrzyło nawet środków ostrożności, co uczyniła CIA po wyjściu na jaw działalności szpiega w tej agencji, Aldrzicha Amesa. Agentów FBI do dziś nie poddaje się na przykład rutynowym kontrolom za pomocą wykrywaczy kłamstw.