Associated Press pisze, że te przeprosiny, poprzedzone wspólnym pakistańsko-amerykańskim śledztwem w sprawie incydentu z 30 września, mogą skłonić Pakistan do ponownego otwarcia ważnego przejścia granicznego Torkham, którym NATO transportuje zaopatrzenie dla swych sił w Afganistanie. Islamabad zamknął to przejście najwyraźniej w reakcji na śmierć swych żołnierzy. Strona pakistańska informowała o śmierci trzech żołnierzy, ale okazało się, że były tylko dwie ofiary śmiertelne; ciężko ranny żołnierz, uznany początkowo za zmarłego, przeżył, co w środę potwierdził rzecznik korpusu pakistańskiej straży granicznej. We wspólnym śledztwie potwierdzono, że pakistańscy żołnierze strzelali do dwóch amerykańskich śmigłowców, zanim zostali zaatakowani. Ekipa śledcza doszła jednak do wniosku, że prawdopodobnie chcieli w ten sposób powiadomić o swojej obecności śmigłowce, które kilkakrotnie wlatywały w pakistańską przestrzeń powietrzną. "Sądzimy, że żołnierze pakistańskiej straży granicznej po prostu oddali strzały ostrzegawcze (...) słysząc przelatujące w pobliżu śmigłowce" - cytuje AP amerykańskiego generała lotnictwa Tima Zadalisa, który kierował śledztwem. "Tego tragicznego zdarzenia można byłoby uniknąć, gdyby istniała lepsza koordynacja między siłami koalicji (w Afganistanie) a wojskiem pakistańskim" - dodał generał. Dowódca sił USA i NATO w Afganistanie generał David Petraeus również przekazał w związku z tym incydentem wyrazy ubolewania i współczucia "rodzinom zabitych, rannym, pakistańskim siłom zbrojnym i narodowi Pakistanu".