McVeigh pożegnał się już z rodziną i wysłał list do gazety w Buffalo - swoim rodzinnym mieście, w którym pisze, że jest mu przykro z powodu tego, co zrobił. Nie wystosował jednak oficjalnych przeprosin do rodzin 168 ofiar zamachu. Tymczasem przeciwnicy kary śmierci planują demonstrację przed zakładem, w którym będzie stracony McVeigh. - Egzekucja jest kontynuacją spirali przemocy, jest odwetem. Moim zdaniem jedynym wyjściem jest jej zatrzymanie, by nie mogła się dalej nakręcać. Kiedy przeprowadzą egzekucję McVeigha, stworzą możliwość obchodzenia kolejnej rocznicy aktu przemocy. Nie potrzebujemy tego - twierdzi Susan Carter, przewodnicząca opozycji dla kary śmierci. Nie wszyscy jednak są tego zdania, co ona. - Będę szczęśliwy, jak to się już skończy. Myślę, że McVeigh dostaje to, na co zasługuje - mówił jeden z mężczyzn. Jego pogląd podzielają najwidoczniej członkowie rodzin ofiar zamachu na budynek federalny w 1995 roku. 10 osób będzie oglądać egzekucję poprzez tak zwane weneckie lustra. 300 może obejrzeć egzekucję dzięki transmisji w zamkniętej sieci telewizji kablowej.