Cheney został mianowany przez Busha szefem zespołu do spraw przejęcia władzy, który tradycyjnie powołuje się po wyborach, aby przygotować utworzenie nowego gabinetu i obsadę kilku tysięcy politycznych stanowisk w nowej administracji. Zwyczajowo po wyborach zwycięska ekipa otrzymuje od Białego Domu klucze do specjalnych biur w Waszyngtonie, w których organizuje się nową administrację, a także fundusze na ten cel. Wszelako odpowiednia agencja rządowa odmówiła na razie udostępnienia ekipie Busha kluczy do tych biur i przydzielenia jej funduszy. Cheney powiedział, że w tej sytuacji jest wraz z Bushem zmuszony do uruchomienia własnego biura do spraw przejęcia władzy. Jednocześnie zwrócił się do swoich sojuszników o donacje na pokrycie jego kosztów. Podkreślił, że minęły już prawie trzy tygodnie od wyborów - a więc około jednej trzeciej czasu normalnie przeznaczonego na organizowanie nowej administracji. Uroczystość inauguracji rządów nowego prezydenta nastąpi 20 stycznia. Prezydent Bill Clinton oświadczył wcześniej, że nie podejmował decyzji w sprawie niewydania kluczy Bushowi. Podpisał natomiast dekret o ustanowieniu "rady koordynacji przejęcia władzy". Dodał też, że gdyby to od niego zależało, udzieliłby pomocy w organizowaniu administracji "obu kandydatom", skoro nie ma jeszcze oficjalnego zwycięzcy wyborów w całym kraju. Tymczasem przed sądem okręgowym w Tallahassee, na Florydzie, rozpoczęło się o godz. 16.00 (czasu lokalnego) przesłuchanie w sprawie protestu Gore'a przeciw ogłoszeniu w niedzielę wyborczego zwycięstwa Busha w tym stanie. Do Sądu Najwyższego na Florydzie wpłynął także pozew Demokratów z hrabstwa Palm Beach, którzy domagają się ponownego głosowania. Twierdzą oni, że niewłaściwie zaprojektowana kartka z nazwiskami kandydatów zmyliła ich i sprawiła, że zamiast na Gore'a, głosowali na prawicowego kandydata Partii Reform Pata Buchanana.