Szanse na to nie wydają się jednak duże, m.in. z powodu niewielkiego na razie poparcia dla projektu. Według tego projektu, przesunięto by o dwa lata - do 30 czerwca 2011 roku - datę automatycznego przywrócenia progu 3 procent odmów wizowych, co na mocy ustawy z zeszłego roku musi nastąpić w wypadku niewprowadzenia w życie przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Wewnętrznego (HSD) programu kontroli wyjazdów cudzoziemców z USA. Obecnie obowiązuje próg 10 procent odmów, do którego Polska zbliża się i jeśli aktualny trend zmniejszania się liczby odmów się utrzyma, miałaby szansę zejść poniżej tej granicy, co jest warunkiem wejścia do programu ruchu bezwizowego. Jednak na mocy wspomnianej ustawy z ub. roku, we wtorek 30 czerwca musi zostać przywrócony poprzedni próg 3 procent, gdyż HSD nie wprowadził w życie programu kontroli wyjazdów. Projekt Quigleya zmierza do opóźnienia tego terminu do 30 czerwca 2011 r. Na razie wszakże - jak poinformowała Karolina Żaczek z biura kongresmena w Chicago - ma on poparcie tylko dwóch innych kongresmenów z Chicago: Luisa Gutierreza i Dana Lipinskiego. Quigley - powiedziała Żaczek - wysłał w tym tygodniu listy do innych kongresmenów i senatorów z apelem o współsponsorowanie jego inicjatywy. Kongresmen prowadzi w tej sprawie rozmowy z wpływowym demokratycznym senatorem z Chicago, Dickiem Durbinem. Proces legislacyjny w Kongresie trwa jednak zwykle długo, a od 30 czerwca dzieli nas tylko 5 dni. Każda ustawa musi zostać uchwalona przez obie izby, a następnie podpisana przez prezydenta. Quigley wysłał niedawno list do prezydenta Baracka Obamy z apelem o zniesienie wiz dla Polaków, ale nie dostał jak dotychczas odpowiedzi. W listach do Obamy i do ustawodawców kongresmen przypomina, że Polska jest oddanym przyjacielem i sojusznikiem USA i należy jej się objęcie programem ruchu bezwizowego. Quigley reprezentuje ten sam okręg wyborczy, co Rahm Emanuel - obecny szef kancelarii prezydenta. Emanuel obiecywał w kampanii starania na rzecz zniesienia wiz.