Komisja Kontroli Rządu Izby Reprezentantów zażądała od Holdera, który jest jednocześnie ministrem sprawiedliwości, wydania dokumentów na temat operacji "Fast and Furious". Kiedy prokurator generalny odmówił, republikański przewodniczący komisji Darrell Issa zagroził mu, że uzyska dokumenty w drodze nakazu sądowego. - Myślę, że coś pan tam ukrywa. Powinien pan okazać nam te dokumenty - powiedział inny republikański kongresman w komisji, Dan Burton. Operacja "Fast and Furious", prowadzona przez federalne biuro kontroli handlu bronią, tytoniem i alkoholem (ATF), miała oficjalnie na celu wytropienie szefów karteli narkotykowych w Meksyku, które kupują broń palną przez pośredników w USA. Od 80 do 90 procent broni używanej przez kartele pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. Agenci ATF obserwowali nabywców broni w USA (zwykle kupowali oni w drobnych ilościach, ale często nielegalnie) i zamiast ich aresztować, pozwalali na jej szmuglowanie do Meksyku. Tam przejmowali ją pośrednicy pracujący dla gangów. Agenci ATF współpracujący z meksykańską policją starali się śledzić trasę broni aż do jej końcowych nabywców. Zgubiono jednak trop prawie 1400 sztuk broni z około 2000 zakupionych pod kontrolą w USA. Około połowy z tej liczby, a także pociski z tej broni, znaleziono na miejscach przestępstw w Meksyku i w USA. W grudniu 2010 roku w potyczce z przemytnikami w Arizonie zginął agent amerykańskiej Straży Granicznej, Brian Terry. Zastrzelono go z broni pochodzącej z tego nie do końca kontrolowanego przemytu. W odpowiedzi na pytania Kongresu resort sprawiedliwości twierdził w zeszłym roku, że starano się przechwycić nielegalnie kupioną broń, zaprzeczając jakoby pozwalano jej przechodzić z rąk do rąk i trafić do Meksyku. Dowody wskazywały, że nie było to prawdą. Krytycy ministra i jego agencji uważają, że można było aresztować nabywców broni i od nich zdobyć informacje o planowanej jej dalszej drodze do szefów karteli narkotykowych. Republikanie podejrzewają, że ukrytym celem operacji "Fast and Furious" było skompromitowanie handlarzy bronią w USA, aby uzyskać dodatkowe argumenty w kampanii o zaostrzenie kontroli broni palnej. Administracja prezydenta Baracka Obamy sugeruje, że w atakach na Holdera opozycją kierują polityczne motywy. Prokuratora generalnego krytykowano już za forsowanie procesów najgroźniejszych terrorystów przed normalnymi sądami, zamiast przed trybunałami wojskowymi.