W niektórych okręgach stanu New Jersey z powodu awarii elektronicznych maszyn do głosowania wyborcy musieli używać zwykłych papierowych kart. Agencja przypomina, że amerykańscy wyborcy są wyczuleni na problemy techniczne po wyborach prezydenckich z 2000 roku, kiedy to Sąd Najwyższy zdecydował o zakończeniu przeliczania wątpliwych głosów na Florydzie, co doprowadziło do zwycięstwa George'a W. Busha. W stanie Nowy Jork wielu chętnych do udziału w wyborach stawiło się już o godz. 4 nad ranem - powiedziała rzeczniczka komisji wyborczej Valerie Vazquez-Rivera. Informacje o bardzo wysokiej frekwencji potwierdził John Ritch z punktu wyborczego w miejscowości Chappaqua, w stanie Nowy Jork. "Do 7.30 rano mieliśmy tylu głosujących, co w 2004 roku w południe" - zauważył. O cierpliwość apelował do wyborców gubernator Pensylwanii Ed Rendell. Przed kościołem prezbiteriańskim w Allentown, gdzie zorganizowano punkt wyborczy, jeszcze przed otwarciem ustawiło się w kolejce 160 ludzi. Podobnie było w Missouri, jednym z kluczowych stanów "frontowych" (battleground states). 78-letnia Norma Storms z Raytown powiedziała, że droga podjazdowa do jej domu została dosłownie zastawiona samochodami wyborców, którzy nie dostali się na pobliskie parkingi. "Jak żyję nie widziałam czegoś takiego" - podsumowała. W Richmond, stolicy Wirginii, punkt wyborczy otwarto z opóźnieniem, bo osoba odpowiedzialna za klucze zaspała. Gdy wreszcie drzwi się otworzyły, setki czekających odpowiedziały owacją. W tym samym stanie w poniedziałek wieczorem sąd odrzucił wniosek o przedłużenie godzin głosowania lub dodanie maszyn do głosowania w rejonach zamieszkanych przez czarnoskórą ludność. Domagało się tego Stowarzyszenie na rzecz Postępu Osób Kolorowych, argumentując, że spodziewa się nadzwyczajnej frekwencji. Z najbardziej osobliwym być może utrudnieniem musieli zmierzyć się wyborcy w dwóch punktach w St. Paul w Minnesocie. Ponad godzinę nie było tam elektryczności, ponieważ samochód uszkodził słup sieci energetycznej. Przed wtorkowymi wyborami zarejestrowało się ponad 7 proc. więcej chętnych niż w ostatnim głosowaniu na prezydenta w 2004 roku.