- Uznajemy prawo Izraela do obrony, do obrony swojego narodu i swojego terytorium - powiedział Ned Price, rzecznik prasowy amerykańskiej dyplomacji. "Zaniepokojeni sytuacją" - Naszym krótkoterminowym celem jest deeskalacja sytuacji - podkreślił Price na spotkaniu z dziennikarzami. - Mówiąc bardziej ogólnie, jesteśmy głęboko zaniepokojeni sytuacją w Izraelu, na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy, a w szczególności brutalnymi konfrontacjami w Jerozolimie - dodał, witając z zadowoleniem "działania podjęte w ostatnich dniach przez rząd Izraela, aby uniknąć prowokacji". Jednocześnie wyraził poparcie swego kraju dla "pokojowych protestów". Atak rakietowy ze Strefy Gazy Według izraelskich władz co najmniej dziewięć osób, w tym troje dzieci i wysoki rangą przywódca Hamasu zginęli w ataku izraelskim w północnej części Strefy Gazy, będącym - jak pisze AFP - odpowiedzią na atak rakietowy ze Strefy Gazy w kierunku Izraela. Z kolei przedstawiciele palestyńskiej służby zdrowia podali, że od izraelskich uderzeń rakietowych na Strefę Gazy zginęło co najmniej 20 osób, w tym 9 dzieci; rannych zostało 65 osób. Wcześniej w poniedziałek na terenie meczetu Al-Aksa w Jerozolimie doszło do zakrojonych na szeroką skalę starć Palestyńczyków z izraelską policją; zostało w nich rannych kilkaset osób. Był to najpoważniejszy wybuch przemocy od początku trwających od kwietnia niepokojów. Według Czerwonego Półksiężyca 228 osób zostało hospitalizowanych. Siedmiu rannych jest w poważnym stanie.