Według internetowego wydania dziennika "Chicago Tribune", zginęła jedna z zakładniczek i napastnik. Dziennik cytuje rzeczniczkę chicagowskiej policji, która miała powiedzieć, że "było to zabójstwo i samobójstwo". Nie wiadomo, co stało się z drugą kobietą. Policja także nie podała szczegółów zajścia. Napastnik przetrzymywał kobiety w ich mieszkaniu od czwartku rano - świątecznego Dnia Dziękczynienia w USA. Wieczorem ostrzelał usiłujących dostać się do mieszkania policjantów. Rzecznik chicagowskiej policji wcześniej zapowiedział, że funkcjonariusze ze względu na bezpieczeństwo zakładniczek nie podejmą próby wejścia do mieszkania siłą - z mężczyzną prowadzone były telefonicznie negocjacje. Na miejsce - według "Chicago Tribune" - sprowadzono członków rodziny napastnika, którego tożsamości jednak nie ujawniono. Policja już w czwartek rano - po otrzymaniu wiadomości telefonicznej o strzałach w apartamencie - otoczyła budynek, usuwając z mieszkań lokatorów, przygotowujących się do świątecznych obchodów. Większość ludzi przez wiele godzin czekała w samochodach na parkingu na policyjne zezwolenie na powrót do domu i przygotowanie świątecznej kolacji. Mieszkańcy okolicznych budynków zadbali o ewakuowanych i funkcjonariuszy policji otaczających budynek, wystawiając na ulicę stoły i serwując sąsiadom i policjantom świątecznego indyka.