Według służb meteorologicznych w Nowym Jorku spadło do 30 centymetrów świeżego śniegu. - Witamy w szóstej burzy śnieżnej w ciągu sześciu tygodni - powiedział burmistrz miasta Bill de Blasio. Szczególnie tragicznym wydarzeniem w Nowym Jorku było potrącenie przez pług śnieżny 36-letniej ciężarnej kobiety, która zmarła potem w szpitalu. Jej urodzony przez cesarskie cięcie syn jest w stanie krytycznym. Inne ofiary zimy straciły życie w wypadkach samochodowych, zostały zabite przez padające drzewa lub doznały ataku serca w trakcie odgarniania śniegu - poinformował dziennik "USA Today". De Blasio jest mocno krytykowany za to, że w przeciwieństwie do Waszyngtonu szkoły w Nowym Jorku pozostały otwarte. Burmistrz odpiera te zarzuty wskazując, iż miliony osób, które udały się do pracy, miały dzięki temu gwarancję, że nad ich dziećmi sprawowana jest opieka. - Zamykamy szkoły dopiero wtedy, gdy inaczej już się nie da - powiedział de Blasio. Natomiast gubernator stanu Pensylwania Tom Corbett wystosował do mieszkańców wezwanie: "Pozostańcie w domu". Niepogoda spowodowała w Pensylwanii wykolejenie się pociągu wiozącego olej opałowy. Rozhermetyzowały się przy tym jedna lub dwie cysterny, "ale sytuacja jest pod kontrolą". Prognozy meteorologiczne na weekend mówią o dalszych opadach śniegu. Według telewizji CNN kaprysy zimowej pogody dotknęły bezpośrednio 100 mln Amerykanów, czyli około jednej trzeciej ludności USA.