Szef policji z St. Louis Sam Dotson tłumaczył w środę, że do zdarzenia doszło podczas przeszukania mieszkania znajdującego się w dzielnicy, w której często dochodzi do przestępstw. Po tym jak funkcjonariusze weszli do domu, jego tylnym wyjściem wybiegło dwóch czarnoskórych mężczyzn, ignorując wezwania do zatrzymania się. Następnie jeden z nich wyciągnął broń i skierował ją w kierunku policjanta, który, broniąc się, postrzelił go ze skutkiem śmiertelnym. Policja podała także, że zabity to 18-letni Mansur Ball-Bey. Nieznana jest natomiast tożsamość drugiego mężczyzny, który zdążył uciec. Obaj policjanci są biali i mają odpowiednio 33 i 29 lat - ujawniły służby bezpieczeństwa. Broń znaleziona przy zastrzelonym mężczyźnie była zdaniem Dotsona kradziona. Na miejscu znaleziono także twarde narkotyki. "Funkcjonariusze szukali broni, brutalnych przestępców, osób łamiących w okolicy prawo" - relacjonował szef policji z St. Louis. Zaznaczył, że policjanci mieli nakaz przeszukania mieszkania. Mimo tych tłumaczeń pod lokalnym komisariatem zebrały się dziesiątki ludzi, którzy oskarżają policję o przemoc. Specjalne oddziały sił bezpieczeństwa zaapelowały do demonstrantów o rozejście się, a trzy osoby zatrzymano za blokowanie ruchu. Ponad tydzień temu władze hrabstwa St. Louis ogłosiły stan wyjątkowy po tym, jak doszło tam do konfrontacji między policją a uczestnikami uroczystości w pierwszą rocznicę zastrzelenia Afroamerykanina Michaela Browna przez białego policjanta w Ferguson. 9 sierpnia 2014 r. Brown został zastrzelony przez Darrena Wilsona na ulicy w Ferguson. Okoliczności tej tragedii do dzisiaj pozostają niejasne, ale fakt, iż czarnoskóry nastolatek zginął od kuli białego policjanta, stał się powodem długotrwałych burzliwych demonstracji i rozruchów w całych Stanach Zjednoczonych.