Wtorkowe (9 czerwca) uroczystości rozpoczęły się w centrum modlitewnym "Fountain of Praise" od koncertu muzyki gospel. Towarzyszyła ona całej ceremonii. Na ostatnie pożegnanie ze swoim bliskim żałobnicy przywdziali odświętne białe i czarne stroje. Z uwagi na epidemię koronawirusa kościelną uroczystość ograniczono do 500 osób. Była tam głównie rodzina i najbliżsi przyjaciele zmarłego, a także politycy i celebryci. W świątyni obecni byli też krewni innych zabitych przez policję Afroamerykanów. Biden: Przyszedł czas na sprawiedliwość rasową W trakcie ceremonii odtworzono nagrane wcześniej wystąpienie byłego wiceprezydenta Joe Bidena. Niemal pewny nominacji w wyborach prezydenckich polityk Partii Demokratycznej wezwał w nim do walki z rasizmem. "Przyszedł czas na sprawiedliwość rasową" - powiedział. Wyraził przy tym opinię, że Stany Zjednoczone znajdą się na tej drodze, "jeśli sprawiedliwości dla George'a Floyda stanie się zadość". "Nie walczymy z odosobnionymi incydentami. Walczymy z instytucjonalnym, systemowym problemem, któremu pozwalamy istnieć od momentu, gdy wysadzono nas na wybrzeżu (Ameryki - red.)" - tłumaczył pastor Al Sharpton, nawiązując do historii niewolnictwa. Sharpton, jeden z przywódców ruchu praw obywatelskich w USA, obiecał wrócić do Minneapolis na proces policjantów, których oskarżono o zabójstwo Floyda. Wezwał również do demonstracji w Waszyngtonie w sierpniu na rocznicę słynnego przemówienia Martina Luthera Kinga. W swoim ekspresyjnym wystąpieniu pastor przy akompaniamencie instrumentów klawiszowych momentami przechodził w melorecytację. Na uroczystości głos zabrali również wzruszeni najbliżsi Floyda. Siostrzenica zmarłego prosiła o wymierzenie sprawiedliwości i o przerwanie spirali przemocy oraz nienawiści. W emocjonalnej przemowie pytała też, czy "Ameryka kiedykolwiek była wielka?", nawiązując do wyborczego hasła prezydenta USA Donalda Trumpa. Tłumy żegnają George'a Floyda Po ponad czterogodzinnej ceremonii w kościele trumnę Floyda, spoczywającą w karawanie zaprzężonym w konie, za którym sunęło ponad 100 pojazdów, przewieziono na cmentarz w dzielnicy Pearland. Po drodze setki mieszkańców Houston i przyjezdnych pozdrawiało najbliższych Floyda gestem zaciśniętej pięści i dodawało im otuchy, wykrzykując jego imię i nazwisko. Na trasie konduktu nie brakowało również haseł potępiających rasizm i wzywających czarnoskórych do wzmożenia aktywności obywatelskiej. Wzdłuż drogi zgromadzili się głównie Afroamerykanie, ale nie brakowało też białych, w tym - Latynosów. "Nie mogło mnie tu zabraknąć. Po zobaczeniu filmu z zabójstwa Floyda płakałam przez trzy dni. Boję się teraz o moich synów, dzwonię do nich, czy wrócili do domu przed zmrokiem" - mówiła Giselle. Czarnoskóra kobieta - podobnie jak wielu innych na trasie - przed palącym słońcem chowała się pod parasolem. Podczas ostatniej drogi Floyda panowała podniosła atmosfera. W Houston nie doszło do żadnych poważnych incydentów czy przypadków agresji wobec policji. Wprost przeciwnie - zgromadzeni na drodze konduktu żałobnego często dziękowali funkcjonariuszom za służbę, podając im dłonie i pozdrawiając. Prywatna uroczystość na cmentarzu Na cmentarz złota trumna Floyda przybyła późnym popołudniem we wtorek. Ta część ceremonii była zamknięta dla mediów; miała charakter stricte rodzinny. Przed wjazdem na cmentarz zebrało się kilkaset osób. W tłumie wyróżniał się ponad dwumetrowy czarnoskóry mężczyzna, który ubrany w kamizelkę, tańcząc do rytmu bębenków, wołał: "wciąż będziemy oddychać". "Musimy przestać osądzać z góry. Mam 210 centymetrów wzrostu, dla wielu mogę być koszykarzem lub włamywaczem. Wielu boi się czarnoskórych mężczyzn. Takie jest ich o nas wyobrażenie" - przekonywał. Wyraził też opinię, że po zabójstwie Floyda w USA "już nastąpiła pozytywna zmiana" oraz zaapelował o przywrócenie zdrowych relacji między "policją a społeczeństwem". Brutalne zabójstwo Brutalne zabójstwo 46-letniego Floyda przez policjanta stało się zarzewiem protestów, które rozgorzały w kilkudziesięciu amerykańskich miastach. Dla wielu Amerykanów zabicie Floyda to przykład systemowego przyzwolenia na przesadną agresję policji, szczególnie wobec osób czarnoskórych. W trakcie demonstracji niekiedy dochodziło do starć z funkcjonariuszami i zamieszek. Manifestujący w USA skandowali często: "Nie mogę oddychać". Słowa wypowiedziane przez Floyda, przyduszonego kolanem przez policjanta, stały się jednym z głównych haseł ogólnonarodowego protestu. Z Houston Mateusz Obremski