Motyw przestępstwa z nienawiści jest badany w świetle faktu, że do napaści doszło dzień po 15. rocznicy zamachów terrorystycznych z 11 września 2001 r. oraz na początku muzułmańskiego Święta Ofiarowania (Id al-Adha) - wskazał przedstawiciel lokalnej policji David Thompson. Nikt nie ucierpiał na skutek podpalenia meczetu. Ogień strawił część dachu świątyni. Na nagraniu z monitoringu widać mężczyznę, który podjeżdża do meczetu na motocyklu z butelką wypełnioną płynem oraz garścią papierów; później widać rozbłysk światła - dodał Thompson. Do zaatakowanego meczetu uczęszczał Omar Mateen, sprawca strzelaniny w klubie gejowskich w Orlando z 12 czerwca; wśród ok. 100 osób uczestniczących tam w modlitwach jest też jego ojciec. Amr Ruiz, rzecznik Rady Stosunków Amerykańsko-Muzułmańskich, powiedział, że od czasu masakry dochodziło do licznych ataków na świątynię, a uczęszczający do niej wierni są nękani. "Na początku były nagrania na poczcie głosowej z pogróżkami, potem ludzie przejeżdżający (przed meczetem) samochodami oblewali wodą wiernych wychodzących z piątkowych modlitw, a jeden członek naszej społeczności został pobity na parkingu, gdy przyszedł na poranne modły" - wyliczył. Według asystenta imama, Hamaada Rahmana, meczet otrzymał więcej pogróżek od czasu strzelaniny niż przez 20 lat swego istnienia. W dochodzenie włączyły się FBI oraz federalne Biuro ds. Alkoholu, Tytoniu, Broni Palnej oraz Materiałów Wybuchowych (ATF). Policja opublikowała nagranie z zajścia i prosi o pomoc w zidentyfikowaniu sprawcy. Omar Mateen, obywatel USA afgańskiego pochodzenia, zaatakował gejowski klub w Orlando 12 czerwca, zabijając 49 osób i raniąc kilkadziesiąt kolejnych. Była to najkrwawsza strzelanina w historii USA, przewyższająca liczbą ofiar masakrę na uczelni Virginia Tech w Wirginii w 2007 roku, w której zginęło ponad 30 osób. Według FBI w czasie ataku Mateen zadzwonił pod alarmowy numer 911 i złożył deklarację wierności dżihadystycznej organizacji Państwo Islamskie (IS).