Senator Clinton zaproponowała cięcia podatków w łącznej wysokości 40 miliardów dolarów, nakierowane na rodziny o niskich lub średnich dochodach, które Kongres - według jej koncepcji - miałby uchwalić w wypadku dalszego pogarszania się stanu gospodarki. Plan przewiduje także pomoc wartości 30 miliardów dolarów dla stanów borykających się z kryzysem związanym z przejmowaniem przez banki nieruchomości niewypłacalnych dłużników, 25 mld dolarów na pomoc dla rodzin na opłacenie rachunków za ogrzewanie, 10 mld dolarów na pomoc dla bezrobotnych oraz 5 mld dol. na inwestycje energetyczne. Plan - zauważają komentatorzy - adresowany jest przede wszystkim do biedniejszych Amerykanów, którzy mogą najbardziej ucierpieć z powodu ewentualnej recesji. Stanowią oni też główny elektorat Hillary Clinton. Jej najpoważniejszy rywal w walce o nominację prezydencką Barack Obama ogłosił swój plan w niedzielę. Senator z Illinois chce przeznaczyć łącznie 75 miliardów dolarów na pobudzenie wzrostu gospodarki przez ulgi podatkowe, jednorazowe dodatki do emerytur oraz pomoc dla rodzin nie będących w stanie spłacić swych kredytów hipotecznych. Także Republikanie przedstawiają swoje plany naprawy gospodarki. Proponują głównie utrwalenie na stałe obniżek podatków uchwalonych przez Kongres z inicjatywy prezydenta Busha; na razie mają one wygasnąć w 2010 r. Były burmistrz Nowego Jorku Rudy Giuliani oprócz pozostawienia cięć podatkowych Busha obiecuje także obniżki podatków od korporacji z 35 do 25 procent oraz redukcję podatków od zysków kapitałowych z 15 do 10 procent. Według sondaży gospodarka to coraz ważniejszy temat dla Amerykanów w obecnej kampanii wyborczej. Zaczyna ona nawet wypierać wojnę w Iraku jako główny problem kraju.