Bezpieczeństwa wiernych pilnowała policja. Funkcjonariusze sprawdzali przy wejściu zawartość toreb. Byli też obecni w samym kościele. Na nabożeństwo przybyła m.in. republikańska gubernator Karoliny Południowej Nikki Haley, senator Tim Scott, a także burmistrz Charleston Joseph Riley. Przed kościołem, w którym na nabożeństwie żałobnym poświęconym ofiarom zebrali się głównie Afroamerykanie, duża grupa głównie białych dawała wyraz solidarności z tą wspólnotą religijną. Sprawcę masakry, 21-letniego Dylana Roofa, aresztowano w czwartek. Usłyszał już zarzut dziewięciu zabójstw i nielegalnego posiadania broni. Prokuratura uznała jego czyn za "zbrodnię z nienawiści". Gubernator Haley opowiedziała się publicznie za skazaniem zabójcy na karę śmierci. Chciał wojny rasowej Według telewizji NBC News, która powołała się na źródła policyjne, podczas przesłuchania Roof zeznał, że "chciał wypowiedzieć wojnę rasową". Świątynia, w której doszło do tragedii, powstała w XVIII wieku i należy do historycznego, najstarszego na południu USA Afrykańskiego Episkopalnego Kościoła Metodystycznego. Odwiedzali ją wszyscy bojownicy o prawa obywatelskie dla Afroamerykanów, włącznie z pastorem Martinem Lutherem Kingiem. W USA istnieje kilkadziesiąt takich kościołów założonych przez Afroamerykanów, którym biali odmawiali wstępu do swoich świątyń. Prezydent Barack Obama podkreślił w związku z tragedią w Charleston, że "rasizm pozostaje złem, które musimy zwalczać wspólnie".