Wyborcy umieścili wcześniej ponad 2000 swoich mini-videofilmów w YouTube, z czego telewizja CNN, która była organizatorem debaty i transmitowała ją na żywo, wybrała około trzydziestu. Kandydaci oglądali je na wielkim ekranie i na swoich mównicach, gdzie rozstawiono laptopy podłączone do Internetu. Pytający popisywali się pomysłowością i oryginalnością, prowokując polityków. Pierwsze pytanie brzmiało: "Co nowego?..Czy rzeczywiście potraficie odpowiedzieć na pytania wprost, a nie owijać w bawełnę?..". Jeden z wyborców wystąpił jako gadający bałwan śniegowy, inny wyśpiewał swoje pytanie w rytmie ballady akompaniując sobie na gitarze. Debata ujawniła m.in. znaczne różnice poglądów na temat wojny w Iraku. Za natychmiastowym wycofaniem stamtąd wojsk amerykańskich opowiedzieli się: gubernator stanu Nowy Meksyk, Bill Richardson, i kongresman Dennis Kucinich, który powiedział, że należy do tego zmusić administrację prezydenta Busha przez wstrzymanie funduszy na wojnę. Wywołało to replikę szefa Komisji Spraw Zagranicznych Senatu, Joe Bidena. - Mówmy prawdę, to nie jest realne -- powiedział senator. Poparła go faworytka do nominacji prezydenckiej, senator Hillary Clinton. - Wojska muszą być wycofane bezpiecznie, stopniowo i ostrożnie -- oświadczyła była Pierwsza Dama. Poruszenie wywołała odpowiedź senatora Baracka Obamy na pytanie, czy opowiada się "za rozmowami USA z Iranem, Syrią, Koreą Północną i Kubą", gdzie rządzą reżimy wrogie Ameryce. Czarnoskóry kandydat z Illinois odparł, że "z wszystkimi można rozmawiać" i przypomniał, że prezydent Reagan rozmawiał z ZSRR, chociaż wcześniej nazwał ten kraj "imperium zła". Pani Clinton miała tu inne zdanie. "Trzeba uważać z rozmowami dla samych rozmów, aby nie zostało to wykorzystane (przez antyamerykańskie reżimy) dla celów propagandowych". Ripostę tę komentowano jako kolejny dowód większego doświadczenia sen. Clinton w sprawach międzynarodowych, niż posiada je Obama, który w sondażach plasuje się na drugiej pozycji za byłą First Lady. Debatę zdominowały jednak problemy krajowe: brak w USA powszechnego ubezpieczenia medycznego, nierówny poziom szkół, nadmierne koszty federalnego systemu emerytalnego, prawa kobiet i homoseksualistów. Były senator John Edwards odgrywał rolę największego spośród całej ósemki obrońcy biednych i dyskryminowanych i chwalił się, że "ma najśmielsze koncepcje". Reklamował m.in. swoje propozycje reformy ochrony zdrowia, które jego zdaniem zapewniły by ubezpieczenia wszystkim. Na jednym z video dwie lesbijki zapytały: "Dlaczego nie wolno nam się pobrać?". Większość kandydatów odpowiedziała, choć nie wszyscy wprost, że nie popierają legalizacji małżeństw homoseksualnych - czemu przeciwna jest także większość amerykańskiego społeczeństwa - ale są za legalnymi "związkami partnerskimi", dającymi gejom i lesbijkom takie same prawa jakie daje małżeństwo. Na zaczepne pytania Demokraci starali się reagować z humorem. Kiedy jeden z wyborców zażądał, aby każdy kandydat powiedział, co u stojącego obok niego rywala mu się podoba, a co nie podoba, senator Joe Biden odpowiedział o kongresmanie Dennisie Kucinichu: "Podoba mi się jego żona". Kucinich, który jest niski i nie odznacza się urodą, ma atrakcyjną żonę, młodszą od siebie o około 20 lat i wyższą od niego o głowę. W czasie debaty zaprezentowano także telewizyjne ogłoszenia przedwyborcze kandydatów. W spocie Edwardsa, któremu wypomina się, że kreuje się na rzecznika biednych, a ostrzygł się u fryzjera za 400 dolarów, pokazano najpierw, w rytm piosenki z musicalu "Hair", serię wyrafinowanych fryzur, które ustąpiły potem dramatycznym obrazom z wojny w Iraku. Filmik spuentowano komentarzem: "Co jest naprawdę ważne? Ty wybierasz". republikańskiej. Internet zajmuje ważną rolę w kampanii, szczególnie jeśli idzie o promocję idei, mobilizowanie wyborców, czy zbiórkę pieniędzy. YouTube, który w 2004 roku praktycznie nie istniał, teraz bije rekordy popularności. Spot wyborczy demokraty Baracka Obamy w ciągu miesiąca zobaczyło 2,5 miliona widzów. 17 września CNN i YouTube przeprowadzą taką samą debatę z udziałem polityków partii.