Przyczyny wypadku, w którym zginęły 2 osoby a ponad 180 odniosło rany, nie są jeszcze znane. Ani Amerykanie ani Koreańczycy nie chcą spekulować na temat przyczyn wypadku. Przedstawiciele linii lotniczych Asiana Airlines stwierdzili tylko, że nic nie wskazuje na to, by doszło do awarii silników. Na razie zabezpieczono czarną skrzynkę oraz dane z wieży kontroli lotów. Władze USA mówią, że nie ma powodów by sądzić, że doszło do zamachu, ale nie wykluczają żadnej możliwości. Z relacji świadków i śladów rozbitego samolotu wynika, że południowokoreański Boeing leciał za nisko i zawadził ogonem o kamienne nabrzeże poprzedzające pas startowy. Większość spośród 181 rannych po badaniach i opatrzeniu ran powróciła do domów. "Mieliśmy do czynienia przede wszystkim z obrażeniami brzucha i urazami kręgosłupa, które spowodowały paraliż dwóch osób, a także z urazami głowy oraz kończyn" - mówi szefowa oddziału chirurgii szpitala miejskiego San Francisco Margaret Knudson. W szpitalu tym przebywa obecnie 19 osób, stan 6 z nich jest ciężki. Tymczasem zidentyfikowano ofiary śmiertelne wypadku. Są nimi dwaj chińscy studenci, którzy lecieli do USA z Szanghaju przez Seul.