Jak donosi amerykański korespondent RMF FM Paweł Żuchowski, sytuacja może się poprawić dopiero w ciągu kilku najbliższych dni. Pasy na lotniskach w Nowym Jorku są odśnieżone, ale problemem jest też niska temperatura. W sobotę spadła ona do najniższego poziomu od ponad 120 lat. W porywach wiatru temperatura odczuwalna w Wielkim Jabłku to aż minus 28 stopni Celsjusza. Władze miasta i stanu Nowy Jork ogłosiły już stan wyjątkowy. Mieszkańcom radzą, aby pozostali w domach. Opóźnienia doprowadzają podróżnych do szału. W sobotę samoloty po wylądowaniu kilka godzin czekały, by dotrzeć do bramy terminalu. Mniej cierpliwi pasażerowie grozili nawet wyłamaniem drzwi awaryjnych. Niektóre samoloty przekierowano na inne lotniska. Teraz pasażerowie czekają na lot do Nowego Jorku, dokąd mieli wykupione bilety. Czytaj również: Arktyczne mrozy w USA. Temperatura odczuwalna minus 70 st. C Problemy z lotami do i z Polski Na lotnisku im. Johna F. Kennedy'ego koczują także Polacy. Wczoraj wieczorem dochodziło tam do awantur. Niektórzy - jak relacjonują - mieli usłyszeć, że uda im się wylecieć z USA dopiero w ciągu najbliższych dni. Problemy samolotów polskiego przewoźnika LOT sprawdzał warszawski reporter RMF FM Grzegorz Kwolek. Jak ustalił, opóźnione są dwa loty, a jeden został całkowicie odwołany. To samolot, który wczoraj wieczorem miał wylecieć z Warszawy na lotnisko JFK. Przelot na kilka godzin przed startem został anulowany. LOT twierdzi, że poinformował o tym pasażerów. Z kolei ponad dobę później wrócił do Polski piątkowy lot na lotnisko Newark. Maszyna przez złą pogodę najpierw wylądowała w Chicago, a dopiero potem poleciała po pasażerów z Nowego Jorku. Z godzinnym opóźnieniem przyleciał do kraju sobotni lot na tej samej trasie. Paweł Żuchowski i Grzegorz Kwolek