Wcześniej podobny wyrok usłyszała żona Neumanna, Leilani. Parze grozi 25 lat więzienia. Dziewczynka zmarła w marcu zeszłego roku na cukrzycę otoczona ludźmi, którzy modlili się o jej uzdrowienie. Na sali sądowej Neumann powiedział, że wierzył, iż Bóg może uleczyć jego córkę. - Jeśli idę do lekarza, to znaczy, że przedkładam lekarza ponad Boga - mówił. Dodał również, że był przekonany, iż jego córka cierpi na grypę i nie zdawał sobie sprawy z tego, jak poważnie jest chora. Eksperci stwierdzili natomiast, że dziewczynka przeżyłaby, gdyby otrzymała odpowiednie leczenie, m.in. insulinę. Obrońca Neumanna powiedział, że mężczyzna był przekonany, że jego "modlitewne leczenie" działa i, że nie popełnił żadnego przestępstwa. Prokuratura uznała jednak, że nie przejął się odpowiednio chorobą córki i pozwolił jej umrzeć w "samolubnym akcie wiary". AWT