Służby porządkowe dały demonstrantom tylko kilka minut na usunięcie obozowiska i zabranie swoich rzeczy. Akcja oczyszczania placu rozpoczęła się o godz. 1 w nocy czasu lokalnego. Nie doszło do poważniejszych starć, chociaż jeden z policjantów odniósł lekkie obrażenia, kiedy demonstranci rzucili w niego krzesłem. Pacyfikacja obozowiska była kolejną z serii podobnych akcji policyjnych w miastach w USA, skierowanych przeciw protestom "Occupy". Ruch jednak nie kapituluje. W Waszyngtonie trwała w środę rozpoczęta poprzedniego dnia akcja protestu zainicjowanego przez ruch "Occupy" w rejonie Kapitolu. Protestujący chcą skłonić Kongres do działań legislacyjnych, które zmniejszyłyby nierówności dochodów w USA. Grupa demonstrantów zakłóciła we wtorek przyjęcie połączone z zebraniem funduszy na kampanię wyborczą, zorganizowane przez lidera republikańskiej większości w Izbie Reprezentantów Erica Cantora. Na początku protestów Occupy Wall Street w Nowym Jorku w połowie września Cantor nazwał ich uczestników "motłochem". Działacze ruchu, podkreślającego, że reprezentuje "99 procent" społeczeństwa amerykańskiego, weszli we wtorek i środę do gmachów mieszczących biura senatorów i kongresmanów. Planują także wiece na Mallu, skwerze ciągnącym się od Kapitolu do obelisku Waszyngtona. Tymczasem media szeroko komentują przemówienie prezydenta Baracka Obamy wygłoszone we wtorek w Kansas, w którym wyraził on zaniepokojenie powiększaniem się rozpiętości dochodów w USA. Niektórzy komentatorzy uznali je za pośrednie poparcie ruchu "Occupy". Konserwatywna telewizja Fox News zarzuciła Obamie, że podsyca "walkę klas".