W piątek pod pomnikiem zwanym Golgotą Wschodu na cmentarzu św. Wojciecha w Niles zapłonęły znicze, złożono wieńce i kwiaty. Na uroczystościach byli też obecni harcerze i członkowie Stowarzyszenia Ułanów Polskich. - Spotkaliśmy się tu, by upamiętnić zbrodnię katyńską. Zebraliśmy się pod tym pomnikiem, by oddać cześć naszym bliskim poległym. Żadna inna tragedia nie zraniła nas tak głęboko, żadne inne miejsce nie jest bardziej przepełnione naszym współczuciem, naszą miłością i solidarnością - powiedziała do zebranych prezes Wydziału Kongresu Polonii Amerykańskiej (KPA) w stanie Illinois Mary Anselmo. Konsul Generalny RP w Chicago Zygmunt Matynia podkreślał, że wydarzenia z 17 września 1939 roku miały ogromne znaczenie dla historii Polski. - Gdyby nie ta inwazja z 17 września, nie byłoby ofiar w Katyniu (...) a w konsekwencji nie byłoby katastrofy pod Smoleńskiem - dodał. Inicjator powstania monumentu w Niles Wojciech Seweryn zginął na pokładzie prezydenckiego Tupolewa 10 kwietnia w Smoleńsku. Artysta Pomnik Ofiar Katynia nazywał "testamentem swojego życia". Jego córka Anna Seweryn była poruszona. - Powróciły wspomnienia o tacie, który zawsze organizował te obchody - powiedziała. Organizatorami chicagowskich obchodów 71. rocznicy wkroczenia wojsk radzieckich do Polski była Bazylika Św. Jacka w Chicago, Stowarzyszenie Pamięci Ofiar Katynia i Smoleńska oraz Związek Klubów Polskich. Wzięło w nich udział około 100 osób. - Składamy hołd tym, którzy polegli 17 września, kiedy wbijano nam nóż w plecy. Kiedy chodziliśmy do szkoły, nam tego nie mówiono, więc teraz jest czas, żeby to przypominać - tak swoją obecność pod pomnikiem katyńskim tłumaczyła jedna z Polek mieszkających w Chicago.