Według ostatniego sondażu CNN, kandydat Demokratów otrzyma co najmniej 303 głosy elektorskie, a Mitt Romney - 206. Do zwycięstwa w wyborach potrzeba 270 głosów. Ciągle nierozstrzygnięte jest głosowanie na Florydzie i Alasce. CNN przyznał ostatnio Romneyowi zwycięstwo w kluczowym stanie Virginia. Po przeliczeniu około 90 procent głosów poparcie rozkłada się tam niemal równomiernie. Jednak w hrabstwach, w których wynik jest nieznany, szala zwycięstwa przechyla się na stronę Obamy. To oznacza, że amerykański prezydent pozyska kolejne 13 głosów elektorskich. Do rozdysponowania pozostały 32 głosy: na Florydzie oraz na Alasce. Potrzebne do zwycięstwa minimum 270 głosów elektorskich Obama uzyskał około godz.23:30 (czasu lokalnego) dzięki nieznacznej wygranej w stanie Ohio - podała najpierw telewizja CNN, a potem inne media na podstawie wstępnych, ale wiarygodnych obliczeń głosów. Jest to jeden ze stanów wcześniej "wahających się" (swing states). Obama wygrał z Romneyem w niemal wszystkich pozostałych swing states, i to bardziej zdecydowanie niż w Ohio: w Pensylwanii różnicą 5 procent, w Kolorado różnicą 3 procent, w Wisconsin różnicą 6 procent, w Iowa - także 5 procentami, a także w Wirginii, Nevadzie, New Hampshire i Michigan. W godzinę po przekroczeniu przez prezydenta bariery 270 głosów elektorskich nie były jeszcze rozstrzygnięte wyniki wyborów na Florydzie, ale i tam zanosiło się na zwycięstwo Obamy. Ze stanów "wahających się", Romney triumfował tylko w Karolinie Północnej. Wybory prezydenta USA. Relacja minuta po minucie Euforia w sztabie zwycięzcy Ogłoszona przez CNN reelekcja prezydenta wywołała euforię radości w Chicago, gdzie Obama ma swój główny sztab wyborczy i ma wygłosić przemówienie. Tłumy sympatyków prezydenta manifestowały także radość w Nowym Jorku na Times Square i przed Białym Domem w Waszyngtonie. W sztabie wyborczym przegranego republikańskiego pretendenta do Białego Domu Mitta Romneya zapanowała żałoba. "To dzięki wam. Dziękuję. Jeszcze 4 lata" Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama podziękował wszystkim, którzy oddali na niego głos. "Chciałbym, abyście wiedzieli, że nie był to przypadek. To Wy sprawiliście. Obiecuję, że poświęcę resztę swojej prezydentury, by uszanować wasze poparcie i aby skończyć to, co zaczęliśmy. Dzisiejszy dzień jest dowodem, że zwykli Amerykanie mogą wspólnie pokonać wpływowe interesy" - napisał amerykański prezydent na swojej stronie internetowej. Wcześniej Obama podziękował swoim wyborcom na Twitterze: "To dzięki wam. Dziękuję. Jeszcze 4 lata". Obama: Najlepsze jest jeszcze przed USA Najlepsze jest jeszcze przed Stanami Zjednoczonymi Ameryki - oświadczył wybrany na drugą kadencję prezydencką Barack Obama w przemówieniu w środę, dzień po wyborach. - Chciałbym podziękować wszystkim obywatelom USA, którzy wzięli udział w wyborach - mówił Obama. Pogratulował swemu republikańskiemu rywalowi Mittowi Romneyowi twardej walki w rywalizacji o prezydenturę. Oświadczył, że aby kraj poszedł naprzód, potrzebne są kompromisy. Zapowiedział, że chce się spotkać z Romneyem, by przedyskutować współpracę. Benedykt XVI pogratulował Obamie Benedykt XVI pogratulował w środę Barackowi Obamie zwycięstwa w wyborach prezydenckich w USA. Papież zapewnił prezydenta o swych modlitwach o to, by "ideały wolności i sprawiedliwości" wciąż przyświecały przyszłości kraju. O wystosowanej za pośrednictwem nuncjatury w Waszyngtonie papieskiej depeszy poinformował rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi. Dodał, że Benedykt XVI zapewnił Baracka Obamę o swej modlitwie za jego "najwyższe obowiązki wobec kraju i wspólnoty międzynarodowej", a także o to, by ideały wolności i sprawiedliwości, które kierowały założycielami Stanów Zjednoczonych Ameryki nadal "rozświetlały drogę narodu". Romney: Chciałem spełnić wasze życzenie, ale wyborcy zdecydowali inaczej Mitt Romney uznał swoją porażkę w wyborach prezydenckich w USA. Kandydat Republikanów wygłosił tę deklarację podczas przemówienia w swoim sztabie wyborczym w Bostonie. Wcześniej Republikanin zadzwonił do prezydenta Baracka Obamy z gratulacjami. - Właśnie zatelefonowałem do prezydenta i pogratulowałem mu wygranej. Życzę dobrze jemu i całej jego rodzinie, jego żonie i córkom. Mam nadzieję, że prezydent będzie z powodzeniem kierował naszym krajem - powiedział Romney. Podziękował następnie swojej żonie Ann i republikańskiemu kandydatowi na wiceprezydenta Paulowi Ryanowi, o którym powiedział: "to był mój najlepszy wybór". Na zakończenie oświadczył: "Chciałem spełnić wasze życzenie i poprowadzić kraj inną drogą, ale wyborcy zdecydowali inaczej". - To jest czas wielkich wyzwań dla Ameryki i modlę się o to, by prezydent z sukcesem prowadził nasz naród - powiedział. Żałoba w sztabie przegranego Zebrani nagrodzili jego wystąpienie owacją. Niemniej w bostońskim sztabie panował nastrój żałobny. Wielu uczestników wieczoru wyborczego kandydata republikanów w Bostonie wyglądało na załamanych, oglądając w milczeniu relacje ze zwycięstwa rywala Baraka Obamy. Spora część z nich płakała, inni chowali twarze w dłoniach. Niektórzy pocieszali się nawzajem i przytulali najbardziej zrozpaczonych. Po wiadomościach o przegranej wielu z nich opuszczało siedzibę sztabu. Kwestionowany wynik głosowania w Ohio Romney, były gubernator Massachusetts, zwlekał z uznaniem wygranej Obamy ponad godzinę po ogłoszeniu przez media informacji o rozstrzygnięciu wyścigu wyborczego na jego niekorzyść. Romney czekał na rezultaty w swing state Ohio. Niektórzy Republikanie kwestionują podany wynik głosowania w Ohio, zwracając uwagę, że różnica na korzyść Obamy jest minimalna (wg CNN 2 proc.). Podkreślają też, że - według niepełnych na razie obliczeń głosów - rozkład głosów bezpośrednich w całym kraju wygląda na równy - po 49 procent dla Obamy i Romneya. "Romney przegrał przez... George'a Busha" W pierwszych komentarzach wyraża się jednak opinię, że Partia Republikańska poniosła dotkliwą porażkę - tym bardziej, że nie udało się jej odzyskać większości w Senacie. Komentatorzy przewidują burzliwe rozrachunki w stronnictwie, które - ich zdaniem - zanadto poszło na prawo, ulegając presji ultrakonserwatywnej Tea Party. - Partia Republikańska musi się zmienić. Tea Party kosztowała ich te wybory - powiedział w telewizji CNN doradca byłego prezydenta Billa Clintona, James Carville. Republikanie utrzymali jednak większość w niższej izbie parlamentu USA - Izbie Reprezentantów, co oznacza, jak pisze agencja Associated Press, dalsze starcia z demokratycznym prezydentem. Zdaniem wielu członków sztabu, Mitt Romney przegrał przez... George'a Busha. Wielu Amerykanów ocenia, że to właśnie były amerykański prezydent odpowiada za obecną trudną sytuację gospodarczą kraju. W Kongresie bez zmian Z najnowszych danych wynika także, że demokraci wygrali wybory do Senatu w kilku stanach, które również mogą przechylić szalę na ich korzyść w walce o dominację w wyższej izbie Kongresu. W stanie Missouri urzędująca demokratyczna senator Claire McCaskill pokonała republikanina Todda Akina. W Indianie demokrata Joe Donnelly zwyciężył republikańskiego kandydata Richarda Mourdocka. Obaj republikańscy kandydaci stracili poprzednio wysokie poparcie w swoich stanach po kontrowersyjnych wypowiedziach przeciwko prawu kobiet do aborcji. W stanie Massachusetts kandydatka demokratów Elizabeth Warren wygrała z urzędującym senatorem republikańskim Scottem Brownem. Tymczasem w Ohio demokratyczny senator Sherrod Brown obronił swój mandat w walce wyborczej z republikańskim kandydatem Joshem Mandelem. Demokraci najprawdopodobniej utrzymają więc dotychczasową większość w Senacie. Już wcześniej było natomiast wiadomo, że republikanie zachowają z kolei dominację w Izbie Reprezentantów. FORUM: Barack Obama. Czy to dobry wybór? FORUM: Wiwat Obama!