Kryzys budżetowy nie tylko sparaliżował znaczną część instytucji federalnych, ale groził też pierwszą w historii USA niewypłacalnością. Ekonomiści przestrzegali, że miałaby katastrofalne konsekwencje zarówno dla gospodarki USA, jak i globalnej. Porozumienie, wypracowane przez ponadpartyjną grupę senatorów, osiągnięto w środę, zaledwie jeden dzień przed datą 17 października, kiedy zdaniem ministerstwa finansów kraj miał osiągnąć dotychczas obowiązujący ustawowy limit zadłużenia (16,7 bln dol.). Najpierw ustawę, która kończy kryzys budżetowy przyjął w środę wieczorem Senat, gdzie większość mają Demokraci (za głosowało 81 senatorów, a przeciw było 18), a następnie zdominowana przez Republikanów Izba Reprezentantów (285 za, 144 przeciw). Jak poinformował w środę późnym wieczorem Biały Dom, setki tysięcy pracowników, którzy przez ostatnich 16 dni byli na przymusowych urlopach (gdyż wraz z końcem roku budżetowego 30 września, Kongres nie był w stanie przyjąć nowej ustawy) mają w czwartek rano stawić się do pracy. Wszyscy, co potwierdził w środowym głosowaniu Kongres, dostaną wynagrodzenie za czas paraliżu rządu. Na kilka godzin przed osiągnięciem limitu zadłużenia przez USA obie izby amerykańskiego Kongresu przyjęły ustawę zapobiegającą niewypłacalności państwa i kończącą 16-dniowy paraliż prac rządu. Setki tysięcy pracowników federalnych w czwartek mają wrócić do pracy. Zgodnie z przyjętą ustawą, ministerstwo finansów będzie mogło nadal - przynajmniej do 7 lutego - zaciągać pożyczki. Ponadto ustawa zapewnia finansowanie rządu do 15 stycznia. W tym czasie Demokraci i Biały Dom oraz Republikanie mają osiągnąć porozumienie w sprawie ustawy budżetowej na 2014 rok oraz długoterminowej polityki fiskalnej, która ograniczyłaby wzrost amerykańskiego zadłużenia. Zadowolenie z zakończenia impasu wyraziła szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde. Podkreśliła jednak, że "kluczowe jest", by zredukować także w przyszłości niepewności dotyczące amerykańskiej polityki fiskalnej, "poprzez podniesienie limitu długu w bardziej trwały sposób". Ponowiła też apel do Kongresu, by w ustawie budżetowej na rok 2014 zastąpić automatyczne cięcia (tzw. sekwestrację) innymi środkami, które nie szkodzą pobudzaniu gospodarki. W specjalnym oświadczeniu wygłoszonym po głosowaniu w Senacie Obama zadeklarował, że jest gotowy do współpracy i rozmowy "z każdym" i "o każdym pomyśle", w tym z Republikanami, by wypracować odpowiedzialną politykę fiskalną USA. - Mając paraliż rządu już za nami, musimy teraz skoncentrować się, jak przygotować odpowiedzialny budżet, który służy Amerykanom. Możemy to osiągnąć nawet jeszcze w tym roku - powiedział Obama. W ocenie większości obserwatorów ostatecznie przyjęte porozumienie jest zwycięstwem Obamy i Demokratów. Ani przez moment nie ulegli bowiem szantażowi Republikanów i nie zgodzili się na ustępstwa ws. reformy systemu ochrony zdrowia tzw. Obamacare, która została przyjęta przez Kongres już trzy lata temu. - Stoczyliśmy dobrą walkę, ale nie udało nam się wygrać - przyznał w środę przewodniczący Izby, Republikanin John Boehner. Republikanie, których powszechnie obwinia za doprowadzenie do impasu, żądając utrącenia tej znienawidzonej przez nich reformy, nie uzyskali w ostatecznym porozumieniu z Demokratami niemal żadnych ustępstw. Demokraci odrzucili nawet ich postulat odłożenia wejścia w życie specjalnego podatku od urządzeń medycznych, z którego ma być m.in. finansowana reforma Obamacare. Wszystko co Republikanom udało się uzyskać, to zgoda Demokratów na zaostrzenie kontroli dochodów osób, którym w ramach reformy będą przysługiwać dotacje państwa. Wielu umiarkowanych Republikanów, którzy nie zgadzali się z radykalną linią obraną przez przywództwo partii pod wpływem skrajnego, libertariańskiego skrzydła Tea Party, nie kryło frustracji. Według licznych przeprowadzonych w ostatnich dniach sondaży także opinia publiczna za kryzys winni Republikanów, co może odbić się na wynikach tej partii w przyszłorocznych wyborach do Kongresu. - Nigdy nie było możliwe, by Obama uchylił ustawę (o Obamacare). Ponieśliśmy klęskę - mówił po głosowaniu senator Lindsey Graham z Południowej Karoliny. Jego zdaniem przyjęte porozumienie to "żart", a Republikanie mogli osiągnąć znacznie więcej, "gdyby przyjęli racjonalne podejście". - Zakończmy ten zawstydzający epizod - powiedział jeszcze przed głosowaniem senator z Arizony John McCain. Obaj głosowali za porozumieniem, które kończy kryzys budżetowy w USA. Przeciw do końca byli jednak republikańscy politycy związani z konserwatywnym, radykalnym ruchem Tea Party, którzy nie mogą pogodzić się z Obamacare. - To okropne porozumienie - powiedział senator Ted Cruze z Teksasu. - Nasza walka z Obamacare jeszcze się nie skończyła - zapewnił. Przyjęta przez Senat ustawa to tylko tymczasowe rozwiązanie, które nie rozstrzyga sporów fiskalnych w USA, a jedynie odkłada je na później. Wielu komentatorów oczekuje, że w styczniu Ameryka znowu pogrąży się w sporach budżetowych między Republikanami a Demokratami. Korespondencja z USA: Obama drama i kryzys amerykańskiej polityki