Decyzja ma związek ze sporem wokół byłego pracownika amerykańskich służb wywiadowczych Edwarda Snowdena, który uzyskał w Rosji tymczasowy azyl. Jednak - jak tłumaczył Rhodes - decyzja Rosji o przyznaniu Snowdenowi rocznego azylu tylko zaostrzyła i tak już trudne stosunki między Rosją a USA i Waszyngton nie spodziewał się po szczycie w Moskwie znacznego postępu w innych spornych obszarach. "Wciąż pracujemy z Rosją w sprawach, w których możemy znaleźć płaszczyznę porozumienia, ale zdaniem prezydenta i całego zespołu doradców ds. bezpieczeństwa szczyt nie ma sensu w obecnych okolicznościach" - powiedział Rhodes, cytowany przez agencję AP. Poinformował, że prezydent, zamiast udać się do Moskwy na spotkanie z Putinem, tuż przed szczytem w Petersburgu (5-6 września) pojedzie do Szwecji. Choć Rosja i USA nie mają umowy o ekstradycji, Waszyngton domagał się od Rosji odesłania Snowdena, by stanął on przed sądem za przekazanie prasie tajnych dokumentów o inwigilacji elektronicznej prowadzonej na masową skalę przez Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA). Dla władz USA Snowden jest przestępcą, który naraził swój kraj na niebezpieczeństwo. We wtorek w wywiadzie dla telewizji NBC prezydent Obama mówił, że jest rozczarowany decyzją Rosji ws. Snowdena. Jego zdaniem sprawa ta odzwierciedla niektóre "ukryte wyzwania", jakim USA muszą sprostać w relacjach z Rosją. Jak tłumaczył, wynika to po części z tendencji Moskwy, by powracać do "mentalności zimnej wojny". Decyzja Moskwy wywołała wielkie oburzenie także w Kongresie, gdzie niektórzy deputowani domagali się jeszcze ostrzejszej reakcji ze strony Białego Domu. Apelowali o przeniesienie szczytu G20 z Petersburga w inne miejsce (żeby Obama w ogóle nie jechał we wrześniu do Rosji) albo zbojkotowanie zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi w lutym przyszłego roku. Biały Dom nie zdecydował się na tak radykalne kroki, a komentatorzy podkreślają, że opracowanie reakcji na decyzję Moskwy nie było łatwe. W ostatnim czasie, przed aferą Snowdena, oba kraje sygnalizowały bowiem wolę poprawy stosunków. Jak przyznał w ubiegłym tygodniu rzecznik Białego Domu Jay Carney, zwłaszcza od zamachów bombowych w Bostonie poprawiła się współpraca organów ścigania obu krajów. Dyplomaci i doradcy ds. bezpieczeństwa przygotowywali grunt pod wrześniowe spotkanie; Waszyngton liczył na przezwyciężenie podczas niego różnic w kwestiach geopolitycznych (Syria, Iran) oraz w kwestiach bezpieczeństwa (obrona przeciwrakietowa). Odwołanie szczytu w Moskwie utrudni też starania Obamy o wynegocjowanie z Rosją umowy o dalszych redukcjach arsenałów jądrowych, co miało być jednym z najważniejszych osiągnięć jego drugiej kadencji. Stosunki na linii Waszyngton-Moskwa pogorszyły się znacznie od powrotu Władimira Putina na urząd prezydenta. Rosja m.in. wydaliła amerykańską Agencję Pomocy Zagranicznej (AID), oskarżając ją o wpływanie na rosyjskich polityków i wyniki wyborów w Rosji. Rosja zabroniła też niedawno adopcji rosyjskich dzieci przez Amerykanów, a USA nałożyły sankcje wizowe na kilkunastu rosyjskich funkcjonariuszy państwowych oskarżonych o łamanie praw człowieka. USA nie szczędzą krytyki z powodu stanu praw człowieka w Rosji, piętnują prześladowanie przeciwników politycznych, mniejszości seksualnych i organizacji pozarządowych. Moskwa zawsze odpowiada na tę krytykę oświadczeniem, że nikomu nie wolno mieszać się w jej wewnętrzne sprawy. "Dla Obamy afera Snowdena to tylko jeden z licznych powodów, by zrezygnować z zaplanowanego spotkania z prezydentem Putinem" - podkreślał dziennik "New York Times" jeszcze przed komunikatem Rhodesa. W artykule redakcyjnym we wtorek "NYT" napisał, że "w obecnych okolicznościach jednym rezultatem spotkania byłoby zwiększenie krajowego kapitału politycznego Putina oraz jego znacznego już poczucia własnej wartości".