dzięki wynikom prawyborów i poparciu tzw. superdelegatów partii ma już zapewnioną konieczną liczbę głosów. Według prognoz z różnych źródeł podanych w środę, ma obecnie 2154- 2156 delegatów na konwencję. Do zdobycia nominacji potrzebnych jest 2118. Senator nie ogłosiła jeszcze, że wycofuje się z wyścigu do Białego Domu. Środowy "Washington Post" powołując się na jej otoczenie pisze jednak, że nastąpi to w najbliższych dniach. Trwają domysły, czy Clinton zostanie kandydatką Obamy na wiceprezydenta. Rzecznik Obamy przekazał, że w środę rano senator z Illinois ponowił propozycję spotkania. Pani Clinton zgodziła się - dodał rzecznik, ale zastrzegł, że "nie ma planów, by spotkać się jutro". W środę media amerykańskie podsumowują długą i wyczerpującą walkę między Obamą i Clinton. "Washington Post" podkreśla, że Obama dokonał niemożliwego, pokonując - choć niewielką przewagą - reprezentantkę potężnej politycznej rodziny, która u progu kampanii wyborczej była jej faworytką. "Financial Times" ocenia, że kampania pani senator z Nowego Jorku okazała się w porównaniu z tą prowadzoną przez rywala "staroświecka". Zdaniem dziennika, Obamie pomógł fakt, że w 2003 roku sprzeciwiał się w wojnie w Iraku. Clinton natomiast nie zdołała nadrobić przeprosinami w trakcie kampanii swego ówczesnego poparcia dla wojny. "New York Times" pisze, że 16-miesięczna kampania okazała się przełomowa pod wieloma względami - liczby wyborców, sumy zebranych i wydanych funduszy, a wreszcie długości. "Washington Post" podkreśla, że Obama i Clinton stoczyli najbardziej zaciętą walkę o nominację w historii Partii Demokratycznej, dzieląc jej zwolenników na dwa niemal równe obozy. Przed Obamą stoi teraz trudne zadanie zjednoczenia partii.